25-letni Radosław K., mieszkaniec Rypina, miał przez wiele miesięcy bić 2,5-letniego Piotrusia. Prokuratura zdecydowała się zaostrzyć mu zarzuty – będzie odpowiadał za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu 10 lat więzienia.
Prokuratura przesłuchała i przedstawiła zarzuty mężczyźnie, który podejrzany jest o pobicie 2,5-letniego Piotrusia. Śledczy zaostrzyli zarzut pierwotnie przedstawiony przez policjantów – teraz będzie odpowiadał za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem oraz spowodowanie obrażeń ciała powyżej siedmiu dni u dziecka. Grozi mu za to do 10 lat więzienia.
Prokuratura złożyła do sądu także wniosek o trzymiesięczny areszt dla K.
Bił, ale nie dotkliwie
Mężczyzna złożył również wyjaśnienia. - Miał przyznać się, że pobił Piotrusia, bo ten obudził go swoim płaczem w nocy - relacjonuje Mariusz Sidorkiewicz, reporter TVN24, który zbiera informacje na temat tej sprawy. Radosław K. miał także twierdzić, że choć bił, to nie robił tego dotkliwie. Tylko otwartą dłonią.
Chłopiec trafił do szpitala w Rypinie we wtorek. Lekarz, który badał chłopca miał podejrzenia, że obrażenia dziecka mogą wskazywać na pobicie. Wezwał policję. Wtedy funkcjonariusze zatrzymali 25-letniego konkubenta matki chłopca, który miał się nim opiekować w chwili zdarzenia.
Chłopiec jest obecnie leczony w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. - Dziecko trafiło do nas w stanie ciężkim, z urazami kończyn dolnych i złamaniami kości udowej. We wtorek odbyła się sześciogodzinna operacja, po której w tej chwili jest na oddziale intensywnej terapii. Jego stan oceniamy jako stabilny – mówił nam wczoraj Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy szpitala.
Babcia oskarża córkę i urzędników
Stan Piotrusia w ciągu ostatniej doby bardzo się poprawił. Już w środę został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej i odłączony od respiratora. Jest przytomny i oddycha samodzielnie. Ma być także w dobrym nastroju.
Jak ustalili policjanci, ostatnie zdarzenie nie było odosobnione. 25-latek od nieustalonego dokładnie dnia 2017 roku miał znęcać się nad chłopcem. Także babcia chłopca potwierdziła, że do bicia 2,5-latka dochodziło wcześniej. - Będę zeznawała przeciwko niemu i matce Piotrusia. Dysponuję dowodami - informuje Andżelika Kaszlewicz.
Według babci chłopca, 25-latek bił dziecko od kilku miesięcy Babcia dziecka twierdzi, że 25-latek znęcał się nad chłopcem od chwili, kiedy jej córka z wnukiem wyprowadzili się z jej mieszkania, czyli od lipca 2017 roku.
- W mojej obecności Piotruś raz był uderzony przez partnera córki. Ze względu na to musiała się wyprowadzić, bo jej facet mi nie odpowiadał - opowiada kobieta. - Pół roku odgrażał mi się, nie widziałam wnuka. Słyszałam tylko tyle, co ludzie mi powiedzieli. Już rok temu zgłaszam tę sytuację do różnych instytucji. Zostałam potraktowana jak wariatka, bo to mój pierwszy wnuczek, więc ja sobie wymyślam - dodaje babcia 2,5-latka.
"Nie było symptomów"
Według kobiety, jej córka kryła swojego partnera. Z tego powodu babcia postanowiła zeznawać w sądzie i starać się o opiekę nad dzieckiem, które wymaga diagnozowania w związku z podejrzeniem autyzmu. - Od września 2017 roku sąd nakazywał matce dziecka, żeby jechała na wszystkie badania, ale matka nic z tym nie zrobiła - mówi babcia pobitego chłopca.
Do zarzutów babci odnieśli się także przedstawiciele opieki społecznej. – Babcia chłopca nie była u mnie, ani pracowników socjalnych i nie zgłaszała do nas, że w rodzinie Piotrusia może się dziać coś, co może zagrażać jego zdrowiu, że może być stosowana wobec niego przemoc – przekonuje Marta Kubas-Trędewicz, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rypinie.
Dodaje także, że pracownicy socjalni i kuratorzy nie zauważyli żadnych symptomów, które mogłyby świadczyć, że wobec chłopca stosowana jest przemoc fizyczna.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24