34-latek wpadł w ręce funkcjonariuszy Straży Granicznej podczas rutynowego patrolu na wodach Zatoki Puckiej. Rybaka zauważyli w okolicach Rewy. Zwrócił uwagę strażników, bo nie miał żadnego oświetlenia nawigacyjnego.
Podczas kontroli okazało się, że brak oświetlenia to zaledwie jedna z kilku rzeczy jakie można było zarzucić mężczyźnie. Rybak nie miał na pokładzie żadnych środków ratunkowych, dokumentów rejestracyjnych jednostki ani licencji połowowej.
Musiał wrócić do portu
- Funkcjonariusze ustalili również, że ktoś wystawił w ujściu rzeki Redy trzystu metrowy zestaw nieoznakowanych sieci, a to teren rezerwatu Beka - informuje Andrzej Juźwiak, rzecznik Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.
Szyper przyznał, że to jego sieci. W obecności funkcjonariuszy musiał wciągnąć je na pokład swojej jednostki. Straż Graniczna zakazała mu dalszego rejsu. - Nakazano udać się pod asekuracją do najbliższej przystani rybackiej - dodaje Juźwiak.
Jak zapewnia rzecznik, straż skieruje do Urzędu Morskiego w Gdyni wniosek o wszczęcie postępowania administracyjnego wobec rybaka. Dalsze czynności będzie prowadzić Okręgowy Inspektorat Rybołówstwa Morskiego w Gdyni.
Autor: aa/sk / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: MOSG