Sąd ukarał Jana G., który, wraz z emerytowanym pilotem, latał niesprawnym śmigłowcem. Maszyna z pasażerami na pokładzie runęła na ziemię w Czystej koło Słupska. Właściciela śmigłowca skazano na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Przed sądem stanie też amerykański pilot.
Zakończył się proces Jana G., właściciela śmigłowca, który w ubiegłym roku runął na ziemię w okolicy Słupska. Zdaniem śledczych G. udostępnił niesprawną maszynę amerykańskiemu pilotowi, który z kolei nie miał wymaganych uprawnień.
Nie trafi do więzienia
Jan G. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, a Sąd Rejonowy w Słupsku skazał go na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu.
- Statek powietrzny nie był zarejestrowany, nie miał niezbędnych badań technicznych, miał też usterki techniczne, między innymi w instalacji elektrycznej, które całkowicie wykluczały możliwość latania. W zdarzeniu poszkodowanych było kilka osób, były to złamania stawu skokowego, nosa i inne drobniejsze urazy, ale wypadek był poważny – uzasadniał sędzia Tomasz Rybiński.
Mężczyzna musi też zapłacić 1200 zł grzywny i pokryć koszty procesu.
Amerykanin też stanie przed sądem
Zdaniem prokuratury Amerykanin złamał przepisy lotnicze. Mark B. nie miał polskiej licencji i nie powinien pilotować śmigłowca. Śledczy zarzucają mu również spowodowanie wypadku w ruchu lotniczym.
Jak podaje Radio Gdańsk jego proces ruszy dopiero jesienią.
Śmigłowiec runął na ziemię
Załoga wystartowała 1 maja ubiegłego roku z Zegrza Pomorskiego, ok. godz. 15. Chcieli dolecieć do jednej z posesji w Witkowie (gm. Smołdzino). Zanim śmigłowiec wzbił się w powietrze został dwukrotnie sprawdzony najpierw przez mechanika, potem przez pilota. Sprawę zbadała Państwowa Komisja Wypadków Lotniczych.
W przeciwieństwie do prokuratury, komisja podkreślała, że nie ma pewności kto tak naprawdę kierował śmigłowcem. „Jak ustalono pilot wykonywał lot z prawego fotela, a na lewym fotelu pilota siedział rolnik - właściciel śmigłowca. Po 40 minutach miał usłyszeć nieregularną pracę silników, które za moment zgasły” – poinformowała komisja w raporcie.
Eksperci z Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych potwierdzili informacje, że śmigłowiec nie posiadał wymaganych dokumentów, obowiązkowego ubezpieczenia OC i nie został zarejestrowany. Ponadto pilot nie miał polskiej licencji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/r / Źródło: TVN 24 Pomorze/ Radio Gdańsk
Źródło zdjęcia głównego: Lębork News