W ciągu ostatnich 30 dni na ulicach Gdyni śmierć poniosły dwie osoby, które przechodziły przez jezdnię na czerwonym świetle. Tych wypadków można było uniknąć - mówią policjanci i apelują do pieszych o ostrożność oraz przestrzeganie przepisów.
Pod koniec maja przy ul. Morskiej w okolicy skrzyżowania z ul. Chylońską zginął 73-letni mężczyzna, który wszedł na przejście dla pieszych na czerwonym świetle.
Niecały miesiąc później kilkaset metrów dalej zginęła 35-letnia kobieta, na którą najechała skoda.
"To jak skok z dachu wieżowca"
Mundurowi nie mają wątpliwości, że obu wypadków można było uniknąć. Piesi zignorowali światło czerwone i weszli na przejście. - Za swoje zachowanie zapłacili najwyższą cenę - podsumowują funkcjonariusze.
- Niestety, pomimo wielu akcji profilaktycznych, widok osoby przechodzącej w miejscu niedozwolonym, lub przy włączonym czerwonym sygnalizatorze, nadal jest powszechny. Grozę budzą obrazy rodziców trzymających za rękę dziecko, którzy również ignorują przepisy ruchu drogowego, dotyczące pieszych. Takie zachowanie jest naganne i może doprowadzić do rodzinnego dramatu. Pamiętajmy o tym! - mówi Joanna Kowalik-Kosińska rzecznik KWP.
Policjanci porównują także zderzenie samochodu z pieszym, którego nie chronią karoseria, pasy bezpieczeństwa ani poduszki powietrzne, do skoku z dachu wieżowca na betonowe podłoże.
Policjanci z gdyńskiej drogówki miesięcznie nakładają około 300 mandatów na osoby piesze.
Autor: aja/mz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24