Tuż po zabiciu Agaty Wiktoria wyłączyła jej telefon, a Aleksandra ukryła nóż na daszku garażu w pobliżu ich domu. Potem jak gdyby nigdy nic jadły naleśniki i z rozbawieniem opowiadały o zbrodni. A ta była zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach. Data, 21 lutego, także nie była przypadkowa - Wiktorii się podobało, bo to "oczko". Czy patrzenie na śmierć koleżanki też sprawiało jej satysfakcję? Badają to śledczy. Reporter TVN24 rozmawiał dziś z oficerem operacyjnym policji od początku zajmującym się śmiercią 17-latki z Wejherowa.
Ciało 17-letniej Agaty znaleziono w lutym br. w parku w Gdańsku-Brzeźnie. Za jej śmierć odpowiedzą jej dwie koleżanki: rówieśniczka Wiktoria, która ma zarzuty za zabójstwo za zgodą, oraz 18-letnia Aleksandra, podejrzana o zacieranie śladów.
Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że Agata chciała odebrać sobie życie, a o pomoc miała poprosić Wiktorię i Aleksandrę.
Śledczy badają jednak jeszcze, czy Wiktoria mogła namówić Agatę do targnięcia się na swoje życie tylko po to, żeby móc w tym uczestniczyć.
- W nieoficjalnych rozmowach Wiktoria przyznała policjantom, że Agata kilkakrotnie miała wątpliwości, czy realizować plan samobójstwa. Być może w tym przypadku mamy do czynienia z samobójstwem inspirowanym właśnie przez Wiktorię - mówił Maciej Cnota, reporter TVN24 po rozmowie z oficerem operacyjnym policji.
Ukryły nóż, wyłączyły telefon i poszły na naleśniki
Według śledczych Agata miała myśleć o samobójstwie od siedmiu miesięcy przed śmiercią. O swoich planach miała opowiedzieć koleżankom.
- We trójkę próbowały tak zaplanować śmierć, by ta wyglądała na zabójstwo dokonane przez przypadkową osobę. Dbały o to, by nie zostawić żadnego śladu. Wiktoria musiała wiedzieć, gdzie się poruszać, żeby nie zarejestrowały jej kamery monitoringu - mówi TVN24 funkcjonariusz.
Jak już wcześniej pisaliśmy, powołując się na nieoficjalne informacje, Agata planowała upozorować zabójstwo, bo nie chciała sprawiać przykrości dziadkom. Miała się obawiać, że informacja o jej samobójstwie byłaby dla nich ciosem. Koleżanki miały spełnić jej prośbę.
Sekcja zwłok potwierdziła, że dziewczyna zginęła od jednego precyzyjnego pchnięcia ostrym narzędziem prosto w aortę. Zdaniem prokuratury to właśnie Wiktoria pchnęła Agatę nożem, którego długo nie można było znaleźć. Dopiero niedawno został namierzony. Nastolatki schowały nóż z drewnianą rękojeścią na dachu garażu w pobliżu swojego domu.
- Przeleżał tam kilka miesięcy, więc teraz nie ma już na nim żadnych istotnych śladów - mówi Maciej Cnota, powołując się na informacje, do których dotarł.
Wiktoria i Aleksandra pamiętały też, żeby wyłączyć telefon 17-latki. Jak dowiedział się nasz reporter, jeszcze tego samego dnia jak gdyby nigdy nic jadły naleśniki u jednej z dziewczyn, śmiały się i opowiadały o zabójstwie.
Wiktoria wybrała miejsce i datę śmierci Agaty?
Dzień po zabójstwie Wiktoria M. trafiła do szpitala psychiatrycznego z poważnymi zaburzeniami osobowości i spędziła w nim kilka tygodni. Zabrała ze sobą komórkę Agaty.
Podczas pobytu w szpitalu pisała pamiętnik. Z informacji, do których dotarł TVN24, wynika, że co najmniej kilka razy wspomniała w nim o Agacie i jej śmierci. Funkcjonariusz operacyjny ujawnił Cnocie, że w pamiętniku przy dacie 21 lutego Wiktoria postawiła nawet wykrzyknik. Te ustalenia pozwalają postawić tezę, że Wiktoria nie tylko wybrała miejsce zbrodni (doskonale znała park w Brzeźnie), ale i datę.
- Podobał jej się ten 21 lutego, bo to popularnie nazywane "oczko" - dowiedział się Maciej Cnota.
Biegli przeczytają jej pamiętnik
Zeszyt z zapiskami M. trafił w ręce policjantów dopiero w ubiegłym tygodniu podczas zatrzymania. Teraz biegli analizują go nie tylko pod względem treści, ale tworzą też analizę psychologiczno-grafologiczną, tzn. z charakteru pisma próbują ustalić, jakie emocje towarzyszyły powstawaniu tych wpisów. Chcą w ten sposób ustalić, czy dziewczyna nie czerpała satysfakcji z udziału w zabójstwie 17-letniej Agaty.
Zero emocji
Mimo wielu prób do tej pory 17-latki nie udało się oficjalnie przesłuchać. Ani razu nie zgodziła się na podpisanie protokołu.
- Podczas rozpytywania (nieoficjalne rozmowy ze śledczymi - przyp. red.) na twarzy Wiktorii nie było widać żadnych emocji. Ona tak po prostu swobodnie opowiadała o tym, co się działo. W mojej wieloletniej pracy nie spotkałem się jeszcze z takim zachowaniem. Ona może mieć jakieś kłopoty psychiczne - mówi oficer operacyjny policji.
Portal tvn24.pl dotarł także do informacji z wstępnych opinii na temat stanu zdrowia psychicznego Wiktorii M. Według specjalistów u dziewczyny występują poważne zaburzenia. Psychiatrzy mieli stwierdzić, że jej postępowanie spowodowane jest czerpaniem satysfakcji z zadawania bólu i cierpienia innym.
Śmierć, w którą ciężko uwierzyć
Wciąż nie wiadomo, dlaczego Agata postanowiła odebrać sobie życie. Była uczennicą szkoły wojskowej, pierwsza hipoteza policji mówiła o problemach Agaty z kręgosłupem, które uniemożliwiłyby jej wymarzoną karierę w wojsku.
Wiktoria jest już w policyjnym areszcie. Za zabójstwo grozi jej 25 lat więzienia, wobec osób niepełnoletnich w Polsce nie orzeka się dożywocia. Dziewczyna nie przyznaje się do winy. Zarzuty usłyszała również druga koleżanka Agaty, która wiedziała o zabójstwie, ale nic o nim nie powiedziała.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk