13 osób, w tym 11 dzieci było na łodziach, które w czwartek spłonęły na Jeziorze Drwęckim w Ostródzie (województwo warmińsko-mazurskie). Do szpitala trafiło troje dzieci i jedna osoba dorosła. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, jedno z dzieci wróciło już do domu. Teraz strażacy muszą wyciągnąć jedną z łodzi, która zatonęła. W środku może być nawet 70 litrów paliwa.
Zgłoszenie o pożarze łodzi przy bulwarze Jeziora Drwęckiego w Ostródzie strażacy dostali w czwartek około godziny 16. Płonęły dwie łodzie: jedna motorowa, druga żeglarska.
- Znajdowali się na nich uczestnicy obozu żeglarskiego. Łącznie 13 osób, w tym 11 dzieci i dwie osoby dorosłe - przekazał starszy kapitan Grzegorz Różański, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ostródzie.
Różański poinformował, że wszystkich udało się ewakuować z pokładów na ląd. Cztery osoby trafiły do szpitali, reszta nie wymagała hospitalizacji.
Życie trojga dzieci, które trafiły do szpitala w Olsztynie nie jest zagrożone. Jedno z nich, po opatrzeniu zostało zabrane przez rodziców do domu. Dwaj chłopcy, w wieku 10 lat, mają obrażenia kończyn i złamania. Przeszli już operacje.
Opiekunka trafiła do szpitala w Ostródzie. Jej życiu również nic nie zagraża, prawdopodobnie w sobotę będzie mogła wrócić do domu.
Osobom poszkodowanym pomagali również świadkowie.
- Słyszałem wielki huk. Myślałem, że ktoś przyłożył jachtem w moja łódkę. Okazało się, że na końcu tego pomostu dzieci zaczęły krzyczeć i wyskakiwać i do wody, i na zewnątrz - mówi jeden z mężczyzn.
- Odprowadziliśmy dzieci w bezpieczne miejsce, żeby nie widziały miejsca zdarzenia, żeby nie przeżywały dodatkowej traumy - dodaje drugi.
Prawdopodobnie doszło do zapalenia silnika
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że na jednej z łodzi doszło do eksplozji w rejonie silnika, która wywołała pożar, a ogień rozprzestrzenił się na obie łodzie. Ale szczegółowe okoliczności będzie wyjaśniać policja - powiedział starszy kapitan Grzegorz Różański.
Jedna z płonących łodzi zdryfowała w kierunku zatoki, ponieważ przepaliła się jej cuma. Druga znajdowała się natomiast w pobliżu innych żaglówek. Na obu łodziach były butle gazowe, strażacy musieli je schładzać, by nie dopuścić do eksplozji.
Informacje straży pożarnej potwierdziła młodsza aspirant Anna Balińska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie. - Nasze działania polegały głównie na zabezpieczeniu akcji strażaków - powiedziała. Dodała, że po zakończeniu przez strażaków akcji gaśniczej grupa operacyjno-dochodzeniowa zajmie się ustalaniem "szczegółowych okoliczności zdarzenia". - Ale z pierwszych informacji, jakie dostałam, wynika, że doszło do zapalenia się silnika na jednej z łodzi - powiedziała policjantka.
Doszło do wycieku paliwa
W piątek starszy kapitan Grzegorz Różański przekazał, że z zatopionej łodzi zaczęło wyciekać paliwo.
- Doszło do wycieku paliwa, które zostało dzisiaj zauważone. Właściciel łódki mówi, że może być nawet 70 litrów benzyny - mówi strażak.
Dodaje, że teraz strażacy skupią się na zneutralizowaniu zagrożenia.
- Ten wyciek substancji ropopochodnej nie może się rozprzestrzenić. Będziemy się starali go usunąć, użyjemy dyspergentu, specjalnego środka na bazie organicznej - tłumaczy.
Teraz służby będą starały się wyciągnąć łódkę.
Źródło: Kontakt 24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24