Ma 95 metrów długości, armatę kaliber 76,2 mm, cztery wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych i lądowisko dla śmigłowców. ORP Ślązak to najmłodszy okręt polskiej Marynarki Wojennej. Jeśli pozytywnie przejdzie próby na wodzie, trafi do służby w 3. Flotylli Okrętów. Budowa Ślązaka to jednak równocześnie symbol smutnego stanu polskiej marynarki wojennej.
Jego budowa trwała rekordowe prawie 20 lat. Stępkę pod budowę korwety typu "Gawron" położono w 2001 roku, gdy premierem był Leszek Miller. 14 lat później zwodowano kadłub, jednak w międzyczasie projekt zmieniono i zamiast korwety jednostka stała się lżej uzbrojonym patrolowcem. Powodem były cięcia budżetowe.
Dźwig zamiast wyrzutni
Okręt ma 95 metrów długości, 13 metrów szerokości, jego wyporność wynosi 1800 ton. Jest uzbrojony w armatę OTO Melara Rapid L/62 kaliber 76,2 mm, dwa działka automatyczne OTO Melara Marlin-WS kaliber 30 mm, cztery wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych GROM, cztery karabiny maszynowe WKM-B kaliber 12,7 mm.
Maciej Fularczyk, przedstawiciel wykonawcy, przekonuje, że to wystarczająca siła, biorąc pod uwagę jego przeznaczenie patrolowe.
Biorąc pod uwagę nowe przeznaczenie okrętu, zaniechano instalacji niektórych elementów lub zastąpiono je innymi. – Zamiast wyrzutni rakiet, zamontowaliśmy dźwigi i znalazło się miejsce na łódź roboczą – tłumaczy Fularczyk. Na pokładzie znalazło się też miejsce na lądowisko dla śmigłowców do 10,5 tony. Załogę ma stanowić 97 marynarzy.
"Nie będziemy się go wstydzić"
Okręt budowany był w Stoczni Marynarki Wojennej. Już rok temu informowaliśmy, że przechodzi próby portowe - sprawdzano działanie wszystkich urządzeń – mechanicznych, elektrycznych oraz uzbrojenia. Trzeba było je sprawdzić bardzo dokładnie, bo wiele z nich było montowanych lata temu i zachodziła możliwość, że konieczna będzie wymiana niektórych z ich elementów.
Jak zapewniają przedstawiciele wykonawcy, mimo długiego czasu budowy, będzie to jeden z najnowocześniejszych patrolowców na świecie – ze świetnym wyposażeniem, którego nie będziemy się wstydzić.
Smutny symbol
ORP Ślązak najpierw miał być silnie uzbrojoną korwetą, ale będzie tylko słabiej uzbrojonym patrolowcem. To symbol wielkich problemów i porażek modernizacji polskiej floty.
Początkowo miał to być prototyp całej serii sześciu nowoczesnych i silnie uzbrojonych (jak na polskie warunki) korwet wielozadaniowych typu Gawron. Koszt zbudowania pierwszego okrętu oszacowano łącznie na 1,6 miliarda złotych. Szybko się okazało, że wojsko nie ma takich pieniędzy i w kolejnych latach finansowanie budowy było znacznie mniejsze od potrzeb.
Z czasem, postanowiono wyłączyć z pierwszego kontraktu koszty zakupu turbiny gazowej, uzbrojenia i systemu dowodzenia, czyli najdroższych elementów okrętu. Ich zakup miał zostać sfinalizowany później, aby możliwie odwlec konieczność wydania na nie pieniędzy. W efekcie prace postępowały powoli, a sprawa budowy kolejnych korwet szybko ucichła.
W 2012 roku formalnie zrezygnowano z dalszej budowy okrętu jako korwety wielozadaniowej. Pojawiły się nawet sugestie, że nieukończony kadłub trafi na złom. Zdecydowano jednak o ukończeniu go jako słabo uzbrojonego patrolowca już o nazwie ORP Ślązak z założeniem, że może kiedyś zostanie dozbrojony i stanie się pełnoprawnym okrętem bojowym. Prace ponownie ruszyły, ale dalej postępowały powoli.
ORP Ślązak uzbrojony w jedną armatę kalibru 76 mm, dwie kalibru 30 mm, a do tego cztery ręczne wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu GROM, we współczesnych realiach to symboliczna siła, nadająca się do zwalczania piratów czy przemytników.
Podobnych rozmiarów rosyjskie korwety Stiereguszczij (cztery służą na Bałtyku) mają między innymi wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych, rakiet przeciwlotniczych i torped. Dodatkowo mają hangar dla śmigłowca, a ORP Ślązak go nie ma.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ao, adso / Źródło: TVN24 Pomorze, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24