Policjant z Olsztyna, stojąc w korku na ulicy Artyleryjskiej, nagle zauważył, że na sąsiednim pasie pali się osobowy opel. Sięgnął po gaśnicę i pobiegł do dymiącego się auta. Kiedy zabrakło mu proszku do gaszenia ognia, kierowca z sąsiedniego samochodu podał mu większą gaśnicę. Pożar udało się ugasić.
Nadkomisarz Mariusz Zieliński, zastępca naczelnika wydziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie w piątek, 5 lipca, zaraz po zakończonej pracy wracał do domu ulicą Artyleryjską w Olsztynie. O godzinie 15.30 na ulicy zaczęły tworzyć się korki. Policjant jechał lewym pasem. W pewnym momencie zauważył na prawym pasie osobowego opla, w którym spod pokrywy silnika wydobywał się dym. Od razu zadzwonił na numer alarmowy 112 i poprosił o pilną interwencję straży pożarnej. Nie czekając na przyjazd strażaków, wybiegł ze swojego samochodu, sięgając jednocześnie po gaśnicę, którą miał w pojeździe.
- W trakcie biegu krzyczał do innych osób, aby nie otwierać pokrywy komory silnika i przystąpił do gaszenia auta. Jednak już po kilku sekundach zawartość gaśnicy skończyła się, a auto w dalszym ciągu płonęło – relacjonuje komisarz Krzysztof Wasyńczuk, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie.
Całą sytuację zauważył nieznany mężczyzna, który stał w tym samym korku i bez zastanowienia rzucił się z pomocą policjantowi. Przekazał mu swoją, większą, bo pięciokilogramową gaśnicę. Policjant skierował strumień gaśnicy pod pokrywę silnika i ugasił palące się auto.
Po kilku minutach na miejscu pojawili się strażacy, którzy tylko profilaktycznie dogasili opla.
- Naczelnik Zieliński jest wdzięczny nieznanemu kierującemu, który, widząc sytuację zagrożenia życia i zdrowia innych osób, przekazał gaśnicę do dalszych działań ratunkowych. Taka postawa jest godna naśladowania, tym bardziej że z kilkudziesięciu aut stojących w korku, tylko ten właśnie mężczyzna wykazał się wolą pomocy – podkreśla rzecznik prasowy warmińsko-mazurskich policjantów.
Autor: nina/gp / Źródło: TVN24 Białystok