Ochraniał koncert, na którym doszło do ataku. Zgoda na areszt

Ochraniał koncert, na którym doszło do ataku. Jest zgoda na areszt
Ochraniał koncert, na którym doszło do ataku. Jest zgoda na areszt
Źródło: TVN24 Pomorze/ PAP
Prokuratorzy zwrócili się do sądu o tymczasowy areszt dla Dariusza S., ochroniarza z firmy obsługującej finał Wielkiej Orkiestry Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Sąd uwzględnił wniosek. "Jednocześnie sąd orzekł wykonywanie tego tymczasowego, trzymiesięcznego aresztu w warunkach szpitalnych ze względu na samopoczucie i stan psychiczny podejrzanego" - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.

Posiedzenie aresztowe podejrzanego odbywało się we wtorek poza budynkiem sądu, na terenie szpitala z uwagi na stan zdrowia mężczyzny.

- Sąd uzyskał wymagane zaświadczenie lekarskie, z którego wynikało, że nie może on brać udziału w posiedzeniu w budynku sądu - Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Dariusz S. jest podejrzany o to, że dwukrotnie złożył nieprawdziwe zeznania i podżegał inną osobę do złożenia fałszywych zeznań. Chodziło o wątek, w którym śledczy wyjaśniali sposób, w jaki zabójca Pawła Adamowicza dostał się na scenę finału WOŚP.

Dariusz S. jest też podejrzany o posiadanie broni palnej bez zezwolenia. Chodzi o broń gazową i 9 sztuk naboi alarmowych.

Sąd postanowił o trzymiesięcznym areszcie w warunkach szpitalnych, ze względu na stan zdrowia Dariusza S. W uzasadnieniu sędzia podał, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił zarzucane mu przestępstwa. Stwierdził dodatkowo, że istnieje obawa matactwa.

Postanowienie sądu jest nieprawomocne. Podejrzany i jego obrońca mogą złożyć zażalenie w terminie 7 dni.

"Chciał ukryć zaniedbania ochrony"

Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka gdańskiej prokuratury poinformowała, że bezpośrednio po zdarzeniu i zatrzymaniu zabójcy Dariusz S. przekazał policjantom identyfikator z napisem "media". Twierdził wtedy, że napastnik posłużył się nim w celu wejścia na scenę. Tyle że - jak twierdzi teraz prokuratura - świadomie wprowadzał już wtedy organy ścigania w błąd. Śledczy ustalili, że chciał w ten sposób ukryć zaniedbania ochrony w zakresie tego, kto mógł dostać się na scenę.

Dwa dni po ataku Dariusz S. został wezwany na przesłuchanie w charakterze świadka. Wtedy zeznał, że to nie on przekazywał identyfikator.

- Twierdził, że zawieszki z napisem "media" nie widział na oczy - informuje Wawryniuk.

Ta narracja nie pasowała do innych zebranych w tej sprawie. Wszystko bowiem wskazywało, że to właśnie S. przekazał policjantom identyfikator. Dlatego też Dariusz S. został wezwany na ponowne przesłuchanie. Odbyło się ono 17 stycznia.

- Mężczyzna wtedy potwierdził, że faktycznie przekazał identyfikator, ale o tym zapomniał. O tym, co działo się po ataku na prezydenta Adamowicza, miał mu przypomnieć inny ochroniarz - mówi rzeczniczka gdańskiej prokuratury.

Tyle, że i wtedy - zdaniem śledczych - miał kłamać.

- Dariusz S. faktycznie kontaktował się z innym ochroniarzem. Ale wtedy nakłaniał go do złożenia zeznań mających potwierdzić jego wersję przedstawioną w trakcie swojego drugiego przesłuchania - mówi rzeczniczka gdańskiej prokuratury.

Za składanie fałszywych zeznań i podżeganie do tego innych grozi do 8 lat więzienia. Podejrzany nie przyznał się do stawianych mu zarzutów

Były policjant

Szymon Jadczak, reporter tvn24.pl, ustalił, że Dariusz S. to były funkcjonariusz policji. Miał wcześniej problemy z prawem.

Według informacji tvn24.pl Dariusz S. pracował między innymi w Komendzie Miejskiej w Gdańsku. Musiał odejść ze służby w wyniku zdarzenia, do którego doszło w Gdańsku 29 lipca 2016 roku.

Tego dnia Dariusz S. razem z czterema innymi mężczyznami spotkali się z Pawłem B. - To była grupa znajomych z jednego osiedla, w pewnym momencie doszło między nimi do kłótni.

Paweł B. został zaatakowany przez Dariusza S. i cztery inne osoby. Ofiara została przewrócona na ziemię, napastnicy kopali go i uderzali pięściami - informuje Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Według śledczych Dariusz S. miał być jednym z prowodyrów pobicia, miał też grozić pobitemu Pawłowi B.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił z prokuratury w Bydgoszczy do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe 3 sierpnia 2017 r. Jak przekazuje prok. Agnieszka Adamska-Okońska, proces do dziś się nie rozpoczął.

Według nieoficjalnych informacji w momencie postawienia zarzutów Dariusz S. został zawieszony w obowiązkach funkcjonariusza policji.

Autor: bż\kwoj / Źródło: TVN24 Łódź, PAP

Czytaj także: