Do połowy lipca swoje kandydatury mogą zgłaszać osoby, które chciałyby objąć stanowisko komendanta w czerskiej straży miejskiej. Poprzedni komendant ze swoją funkcją pożegnał się na początku lipca. Wypowiedzenie wręczył mu burmistrz, który uznał za "nieudolne i niewystarczające" tłumaczenia funkcjonariusza ws. "pościgu" za kierowcą auta, które jechało na lawecie.
Po tym jak 2 lipca Jarosław Szwil musiał pożegnać się ze swoim stanowiskiem, obowiązki komendanta straży miejskiej w Czersku przejął Sławomir Muchowski, jeden ze strażników. Od tego czasu urzędnicy i prawnicy pracowali nad przygotowaniem procedury konkursowej ws. wyłonienia nowego komendanta.
Niekarany, gotowy do kontaktów z klientami
Nienaganna opinia, sprawność psychiczna i fizyczna, oświadczenie o niekaralności i wyższe wykształcenie – to tylko niektóre z podstawowych wymagań jakie powinien spełnić przyszły komendant straży miejskiej w Czersku.
Z tych dodatkowych, mile widziany jest staż pracy w straży miejskiej lub gminnej czy znajomość obsługi komputera. Przyszły komendant musi również być gotowy do "bezpośrednich kontaktów z klientami urzędu i straży miejskiej" i pracy przy komputerze powyżej 4 godzin dziennie.
Chętni muszą dostarczyć dokumenty do urzędu miasta w Czersku do 16 lipca.
Ścigali auto jadące na lawecie
O czerskiej straży zrobiło się głośno, po tym jak laweta wioząca zepsuty samochód przekroczyła prędkość, a zdjęcie z fotoradaru i żądanie wskazania kierowcy strażnicy wysłali do Piotra Daniluka - właściciela przewożonego auta.
Mężczyzna tłumaczył, że jego auto nie było uczestnikiem ruchu, więc nie może odpowiadać za wykroczenie. Nie ma także obowiązku wskazywania, kto kierował lawetą. Wtedy miał usłyszeć, że sprawa zostanie skierowana do sądu. Za niewskazanie kierowcy panu Piotrowi mogło grozić do 5 tys. zł grzywny.
Tłumaczenia komendanta "nieudolne i niewystarczające"
Sprawę "pościgu" za lawetą chciał wyjaśnić Marek Jankowski burmistrz Czerska. I o wyjaśnienia poprosił ówczesnego komendanta, który w piśmie przekazanym Jankowskiemu napisał m.in. o tym, że postanowił nie kierować do sądu wniosku w sprawie pana Piotra.
Ostatecznie tłumaczenia Szwila burmistrz uznał za "nieudolne i niewystarczające" i wręczył komendantowi wypowiedzenie w trybie 3-miesięcznym ze skutkiem na dzień 31 października 2014 r.
Zwolnienie Szwila znajdzie finał w sądzie
Były już komendant straży miejskiej utrzymuje, że w sprawie zwolnienia zgłosi się do sądu pracy. Szwil czuje się pokrzywdzony i uważa, że zwolniono go niesłusznie.
Twierdzi, że podczas spotkania z burmistrzem nie było żadnej rozmowy, ani pytań o to, jak przebiegała sprawa ustalania kierowcy lawety. Podobno od razu wręczono mu wypowiedzenie, a burmistrz powiedział tylko, że "nie widzi dalszej możliwości współpracy".
- Burmistrz zwolnił mnie za brak nadzoru nad postępowaniem mandatowym dotyczącym tej lawety. Tylko że tutaj nikt nie dał nikomu mandatu, to jak można za to kogoś zwolnić? - pytał Szwil.
Według niego w żadnym z postępowań prowadzonych przez straż miejską nie było też nieprawidłowości. - Żadna z kontroli np. z komendy wojewódzkiej policji nie wykazała błędów - dodał. Najwyraźniej konflikt między burmistrzem a komendantem znajdzie finał w sądzie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i/zp / Źródło: TVN24 Pomorze