W Niechorzu sezon rusza 1 lipca i dopiero wtedy ratownicy pojawią się w wieżyczkach - zapewniają władze gminy Rewal. Do tego czasu bezpieczeństwa strzegą piesze patrole. W środę na niestrzeżonej części plaży topili się 11-latek i jego matka.
Matka i ojciec weszli z 11-letnim synem do morza, porwała ich fala. Cała trójka nie umiała pływać. Uratowali ich plażowicze, którzy chwycili się za ręce i ruszyli na ratunek. Chłopiec przebywał 10 minut pod wodą. Trafił do szpitala w krytycznym stanie.
Wieżyczki jeszcze puste
Śledczy badają okoliczności całego zdarzenia, a reporter TVN24 sprawdza czy na miejscu byli ratownicy. Okazuje się, że sezon turystyczny rusza w Niechorzu dopiero 1 lipca. Do tego czasu tłumy turystów, które korzystają z morskich kąpieli muszą liczyć się z tym, że plaża nie jest strzeżona w pełnym wymiarze.
- Ratownicy w wieżach, zgodnie z uchwałą rady gminy, pojawią się dopiero 1 lipca. Ale na plaży widać ich już tydzień wcześniej, bo przygotowują kąpielisko. To jest taki czas organizacyjny. Na wszelki wypadek przygotowaliśmy patrole ratowników, które chodzą od wejścia do wejścia. Jak widzą, że coś się dzieje, to interweniują - tłumaczy Łukasz Tylka z urzędu gminy w Rewalu.
Gmina Rewal zatrudnia trzy profesjonalne firmy ratownicze, które strzegą plaż. W Niechorzu kąpieliska pilnuje w sezonie 15 ratowników.
Dramatyczna akcja ratunkowa
W środę o 12.16 służby otrzymały zgłoszenie, że na plaży w Niechorzu plażowicze wyciągnęli z wody 11-letniego chłopca. Miał przebywać w wodzie około 10 minut.
Naszej reporterce udało się dotrzeć do osób, które pomagały wyciągnąć rodzinę z morza. Z informacji świadków wynika, że w wodzie oprócz dziecka byli kobieta i mężczyzna. - Weszli do wody z 11-letnim synkiem. Problem, że sami nie potrafili pływać - opowiadali.
Fale wciągnęły ich pod wodę. - Na początku nawet nie wiedzieliśmy, że jest dziecko i próbowaliśmy wyciągnąć z wody tę kobietę, która się topiła. Jakoś dotarła do falochronu, ale traciła przytomność - opowiadała nam jedna z plażowiczek.
- O tym, że był z nimi chłopiec, powiedziała nam jego siostra, która została na brzegu - opowiadają nam dalej świadkowie. - Fale były bardzo silne. Nawet nam ciężko było utrzymać się na powierzchni - mówią ludzie, którzy brali udział w akcji ratunkowej.
Mężczyźni w końcu chwycili się za ręce i wyciągnęli kobietę. - Wtedy jeden pan zobaczył chłopca. Wyciągnęliśmy go i zaczęliśmy akcję reanimacyjną - opowiada nam jeden z przypadkowych ratowników. - Budująca była ta solidarność - stwierdzają plażowicze. Opowiadają, że lekarzom, którzy przylecieli helikopterem, udało się przywrócić czynności życiowe chłopca.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze