Policja wciąż szuka dwójki młodych surferów z Niemiec, którzy w sobotę wypożyczyli sprzęt do surfingu i nie zgłosili się do wypożyczalni. Jeśli funkcjonariuszom uda się ich odnaleźć, to najprawdopodobniej odpowiedzą za przywłaszczenie sprzętu. Nie zostaną obciążeni kosztami akcji ratunkowej, a tę służby wyceniły na 170 tys. zł.
Weekendowe poszukiwania dwójki 20-latków z Niemiec trwały kilkanaście godzin. W akcję zaangażowane były cztery łodzie ratownicze oraz statek ratowniczy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR). Dodatkowo trzykrotnie startował śmigłowiec Marynarki Wojennej, raz też poderwano samolot patrolowy MW.
- 130 tys. zł to koszt, jaki poniosła Marynarka Wojenna ze względu na starty śmigłowca i samolotu patrolowego – poinformował Piotr Adamczak, rzecznik MW. Jak dodał Janusz Maziarz z SAR, z ich strony "ta akcja kosztowała około 40 tys. zł.".
Najcenniejszy jest czas
Obaj jednocześnie przyznają, że wydane pieniądze nie są najważniejszym kosztem prowadzonej akcji. Zaangażowanie tak dużych środków w poszukiwanie surferów mogło skutkować przede wszystkim tym, że ratownicy nie zdążyliby udzielić pomocy komuś, kto naprawdę by jej potrzebował.
- W tym samym czasie mogło dojść do zagrożenia życia, a my mieliśmy wszystkie siły i środki skierowane w jedno miejsce, więc użycie ich gdziekolwiek indziej byłoby super skomplikowane. Mogłoby się okazać, że to, co jest najcenniejsze, czyli czas, byłby stracony – stwierdził Janusz Maziarz. I dodał:– Moglibyśmy nie zdążyć w inne miejsce.
Mimo akcji poszukiwawczej, windsurferów ani sprzętu nie odnaleziono. Jak się później okazało, jeden ze świadków miał widzieć, jak 20-latek pakuje wypożyczony sprzęt do samochodu i odjeżdża. Od tej chwili młody windsurfer jest poszukiwany przez policję za „przywłaszczenie sobie sprzętu z wypożyczalni”.
Nie zapłaci za akcję?
Nawet jeśli policjantom uda się znaleźć 20-latka prawdopodobnie odpowie on tylko za owe przywłaszczenie sprzętu, bo nie można go obciążyć kosztami akcji ratunkowej.
- Wszyscy podatnicy płacą za każdą akcję. Nie znam przepisu, którego można by użyć, żeby obciążyć kogoś kosztami akcji. To jest obowiązek państwa – stwierdził Maziarz.
- Istniałaby możliwość obciążenia sprawcy takiego alarmu kosztami akcji, ale trzeba najpierw mu udowodnić, że miał taki cel. O ile w przypadku, w którym wystrzeliłby czerwoną flarę, sprawa byłaby oczywista, ale w tym przypadku tak nie było – dodał Łukasz Dettlaf, rzecznik puckiej policji.
"Ważne, żeby dostał nauczkę"
- Najważniejsze dla nas jest to, że nikomu nic się nie stało. My straciliśmy około 10 tys. zł i jesteśmy w stanie to przeboleć, jeśli sprawca poniesie konsekwencje tego co zrobił – powiedział Daniel Michalski ze szkoły FunSurf, z której 20-latek wypożyczył sprzęt. – Ważne, żeby dostał nauczkę i został obciążony kosztami akcji – dodał.
20-latek dwukrotnie wypożyczał sprzęt w okolicach Chałup:
Autor: md,dp/par / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN 24, Arek1979/CC B-SA