Leszek F., sprawca wypadku w Wyszecinie nie raz jeździł po pijanemu. Ilekroć zatrzymywała go policja, tłumaczył, że "pomaga" koledze. Daniel Stenzel sprawdził akta spraw mężczyzny i dokładnie prześledził okoliczności wszystkich popełnionych przez niego przestępstw.
Reporter TVN 24 wystąpił do Sądu Rejonowego w Wejherowie o udostępnienie akt wszystkich spraw Leszka F., pijanego kierowcy, który w minioną sobotę spowodował śmiertelny wypadek w Wyszecinie (woj. pomorskie). Wówczas zginęła 27-letnia kobieta w ciąży.
Zawsze chętny do "pomocy"
Jak już informowaliśmy we wtorek, mężczyzna wielokrotnie jeździł po pijanemu. Za każdym razem tłumaczył się policjantom, że właśnie pomaga znajomym.
- Z akt sprawy aż od 2005 roku, Leszek F. jawi się jako naprawdę "uczynny" człowiek - mówi Daniel Stenzel, reporter TVN 24.
Za pierwszym razem mężczyzna jechał na stację benzynową w Kębłowie, żeby zatankować poczciwego fiata 126 p. Był przekonany, że nie ma już alkoholu we krwi, ale badanie alkomatem pokazało co innego. Policjantom miał powiedzieć, że wyręczał kolegę, który był bardziej pijany.
Wówczas Leszka F. skazano na prace społeczne i 300 zł grzywny. Po raz pierwszy sąd zakazał mu na 2 lata prowadzenie pojazdów.
Wpadł przypadkowo
Dwa lata później, Leszek F. pomagał po pijanemu innemu koledze. Znów pojawił się na stacji benzynowej w Kębłowie. Tym razem chciał zatankować koledze motorower.
Leszek F. najwyraźniej miał pecha, bo ty razem spotkał nieumundurowanych policjantów, których zainteresowało dziwne zachowanie kierowcy. – Zaczaili się na niego, a potem przebadali. Znów okazało się, że był pod wpływem alkoholu – mówi Stenzel.
Trzy miesiące później sąd skazał go na3 lata więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Kierowca otrzymał też zakaz prowadzenia pojazdów na 4 lata.
Quadem szukał kolegi
Kolejne zakazy nie przeszkodziły mężczyźnie, by ponownie wsiąść po pijaku za kierownicę. W kwietniu 2010 roku, policjanci zatrzymali Leszka F., gdy jechał quadem. Zatroskany kierowca szukał kolegi, który długo nie wracał ze sklepu.
– Przy okazji pojechał też na stację benzynową, żeby napełnić znajomemu bak – tłumaczy Stenzel.
Wyrok w tej sprawie zapadł trzy miesiące później. Tym razem mężczyzna dobrowolnie poddał się karze na wniosek prokuratora. Otrzymał karę roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat i ponownie zakaz prowadzenia pojazdów, tym razem na 7 lat. Ponadto sąd ukarał go grzywną w wysokości tysiąca złotych.
Jak już pisaliśmy funkcjonariusze policji w międzyczasie trzykrotnie łapali go na wykroczeniu - prowadzeniu auta, gdy miał od 0,2 do 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pogrąży go wypadek w Wyszecinie?
Dopiero tragedia w Wyszecinie, śmierć 27-letniej ciężarnej, pokazała na jakie niebezpieczeństwo Leszek F. narażał innych ludzi. W poniedziałek Sąd Rejonowy w Wejherowie zdecydował, że 37-latek najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Usłyszał też zarzut spowodowania pod wpływem alkoholu śmiertelnego wypadku oraz kierowania pojazdem bez odpowiednich uprawnień pod wpływem alkoholu. Grozi mu za to do 12 więzienia.
Mężczyzna przyznał się do winy, choć nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania. Kierowca opowiedział też podczas przesłuchania o przyjęciu towarzyskim, z którego wracał. Jak twierdzi, wypił 8 piw, a potem postanowił, że sam wróci do domu. Jego zeznania są sprzeczne z relacją bratanka, który towarzyszył mu feralnej nocy. Według niego mężczyźni wypili nie tylko piwo, ale i 2 litry wódki, a w chwili wypadku Leszek F. miał jechać z prędkością 120-130 km/h. Świadek zastrzegł też, że sam pił tylko piwo.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/b / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KWP GdańskTVN 24 Pomorze