To historia jak z dobrego kryminału. Ktoś porzucił luksusowe auto, warte około półtora miliona złotych, na środkowym pasie ul. Kapitulnej we Włocławku. Drzwi otwarte, a wokół nie było żywej duszy. Policjanci od miesiąca próbują ustalić, kto i dlaczego porzucił samochód w tym miejscu. Wiadomo, że został skradziony w Berlinie.
Śledczy przejrzeli już miejski monitoring, sprawdzili też dokładnie auto. I nic. Wiadomo tylko, że lamborghini skradziono z Berlina w ubiegłym roku.
- Z tego co wiemy ktoś wypuścił sygnał bliźniaczo podobny do tego, który pozwala na otwarcie tego samochodu - mówi Arkadiusz Arkuszewski z Prokuratury Rejonowej we Włocławku.
Jedna z wersji, jaką przyjmują śledczy zakłada, że lamborghini przywieziono do Włocławka w kontenerze i pozostawiono w miejscu, którego nie obejmuje monitoring. Dlaczego? Być może złodzieje nie mieli, jak sprzedać auta i chcieli się go pozbyć.
Prokuratura i policja się nie poddają. - Zleciliśmy szereg czynności. Zbierane są materiały od operatorów autostradowych. Sprawdzamy ślady linii papilarnych oraz substancji zapachowych. Jesteśmy dobrej myśli - dodaje Arkuszewski.
Wartość lamborghini waha się od miliona do dwóch milionów złotych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KMP Włocławek