Dziki, sarny, daniele to dość kłopotliwi mieszkańcy lotniska wojskowego w Gdyni. Zwierzęta zazwyczaj ukrywają się w lesie, ale kiedy już wychodzą na płytę lotniska są dużym zagrożeniem dla lądujących i startujących samolotów. Najtrudniej jest w nocy, kiedy nawet z wieży kontrolnej lotów niewiele widać.
Gdyńskie lotnisko wojskowe od kilku lat „walczy” z dziką zwierzyną, która mieszka w okolicy. Można powiedzieć, że nieproszeni lokatorzy mają tu idealne warunki. Gęsty las dookoła, a co najważniejsze nikt im tu nie przeszkadza.
Paradują po pasie startowym
Do tej pory udało się uniknąć wypadków z udziałem statków powietrznych i zwierząt. Ale nie brakuje incydentów, kiedy zwierzęta wkraczają na pas startowy albo drogę kołowania. Miłośnikom zwierząt się podoba, pracownicy lotniska mówią wprost: to wielkie niebezpieczeństwo dla startujących i lądujących tu maszyn.
- W dzień z wieży widać całą płytę lotniska. Służby ruchu lotniczego mają szansę na reakcję, ostrzeżenie załogi samolotu czy śmigłowca. Gorzej jest w nocy, kiedy ta widoczność jest znacznie ograniczona - mówi kmdr. ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej w Gdyni.
Wywieźć tak, odstrzelić nie
Tylko tej wiosny na lotnisku naliczono około 100 dzików oraz 40 saren i danieli. - Co roku zwracamy się do sejmiku wojewódzkiego z prośbą o pozwolenie na odstrzał zwierząt. Niestety dostajemy zgodę tylko na odławianie i to w takiej ilości jaką zewidencjonujemy wiosną – opowiada Cichy.
Władze lotniska cierpliwie odławiają co roku zwierzęta i przenoszą je w bezpieczne miejsce, ale nie ukrywają, że jest to uciążliwe i nie przynosi większego efektu, bo zwierząt wciąż przybywa. Najwięcej jest dzików, które bardzo szybko się rozmnażają. Jedna locha może mieć nawet do 12 młodych. Ale wywiezienie sarny w bezpieczne miejsce, poza teren lotniska, też jest nie lada wyzwaniem.
- Z dzikami nie ma kłopotu, bo one zazwyczaj skuszą się na karmę wyłożoną w klatce. Gorzej jest z tzw. zwierzyną płową: sarnami czy danielami. Aby je odłowić trzeba je najpierw uśpić i dopiero przewieźć w inne miejsce, a do tego potrzebni są wykwalifikowani specjaliści. To też kosztuje – mówi Cichy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24