Wycięli nadmorski las, część była pod ochroną. Usłyszeli wyrok

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nakazało zasadzenie 18 tys. drzew (wideo archiwalne)
Pierwszy wyrok po wycince drzew w Łebie (wideo z 15 lutego 2021 roku)
Źródło: TVN24

Sąd uznał, że Jerzy R. i Maria van E. są winni spowodowania zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Oskarżeni zlecili wycięcie drzew na prywatnej działce w Łebie, gdy obowiązywało tak zwane lex Szyszko. Jak się jednak okazało, część terenu była chroniona. Oboje zostali skazani na po sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.

Wyrok zapadł w poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Lęborku. 65-letni Jerzy R. i 50-letnia Maria van E. odpowiadali za to, że w marcu 2017 roku zlecili wycinkę lasu na prywatnych działkach w Łebie o łącznej powierzchni około trzech hektarów. Oboje zostali oskarżeni o spowodowanie zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach.

Sędzia Katarzyna Wesołowska uznała oskarżonych za winnych popełnienia czynu z art. 181 par. 1 Kodeksu karnego i skazała Jerzego R. i Marię van E. na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok. O przebiegu próby mają informować kuratora.

Obojgu sąd wymierzył również karę grzywny - Jerzemu R. w wysokości 15 tysięcy złotych, a Marii van E. sześciu tysięcy złotych. Mają również zapłacić nawiązkę na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, odpowiednio: osiem tysięcy złotych i pięć tysięcy.

Dodatkowo Jerzy R. został obciążony kosztami sądowymi w kwocie ośmiu tysięcy złotych, a Maria van E. w kwocie ponad siedmiu tysięcy.

Sędzia Katarzyna Wesołowska podkreśliła, że sąd wziął pod uwagę to, iż oskarżeni nie byli dotychczas karani i mają nieposzlakowaną opinię. Maksymalny wymiar kary za przestępstwo, za które odpowiadali przed sądem, to pięć lat więzienia.

"Zapisy planu były doskonale znane oskarżonym"

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

Uzasadniając wyrok, sędzia podkreśliła, że zebrany materiał dowodowy nie budzi wątpliwości co do winy oskarżonych, którzy w procesie nie przyznali się do popełnienia czynu. Sędzia Wesołowska zaznaczyła, że bezspornie do wycinki doszło. Potwierdzili to w swoich zeznaniach pracownicy firmy, której ją zlecono. Ponadto zarówno urzędnicy, jak i leśnik Nadleśnictwa Łeba zeznali, że nie dali kategorycznych odpowiedzi właścicielom działek, którzy pytali, czy mogą wycinać na nich drzewa. Sędzia dodała, że z transkrypcji nagrania z rozmowy z urzędnikiem, która była dowodem w sprawie, wynika, że oskarżeni próbowali wymóc na nim zgodę na wycinkę. Ponadto przepisy prawa miejscowego z 2010 roku bezwzględnie wykluczały przekształcenie tego terenu, wyłączały go z inwestowania i założyły ochronę walorów przyrodniczych na nich występujących.

- Te zapisy planu były doskonale znane oskarżonym. Podkreślić należy, że z tych zapisów wynika, iż na tych terenach (…) znajduje się bór bażynowy, rośliny podlegające ochronie gatunkowej. Oskarżeni doskonale o tym wiedzieli (…). Świadczy o tym złożenie przez obojga zastrzeżeń do planu. Te zastrzeżenia nie zostały uwzględnione – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Wesołowska.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nakazało zasadzenie 18 tys. drzew (wideo archiwalne)
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nakazało zasadzenie 18 tys. drzew (wideo archiwalne)
Źródło: tvn24

Sędzia wskazała, że do sprawy sporządzona została pierwotna opinia, która była następnie uzupełniana i wskazywała na to, że na działkach doszło do zniszczeń w znacznych rozmiarach w świecie roślinnym i zwierzęcym. Druga była odmienna, stąd udział w sprawie trzeciego biegłego, który ostatecznie przychylił się do wniosków z pierwotnej opinii. Sąd nie podzielił zdania biegłego sporządzającego drugą opinię. Nie zgodził się z twierdzeniem, że zniszczenia są, ale gatunki zaczęły się już odradzać. W opinii sądu to odradzanie boru bażynowego "będzie wiązało się ze znacznym upływem czasu". Sąd, wydając wyrok, przyznał, że w sąsiedztwie działek oskarżonych powstaje duży obiekt hotelowy. Zdaniem sądu "ta kwestia powinna zostać wyjaśniona". Wyrok nie jest prawomocny.

Obrona: wycięła drzewa na swojej działce

Obrońca Marii van E. zapowiedział, że będzie wnosić apelację. Jerzy R. wraz ze swoim pełnomocnikiem decyzję o odwołaniu podejmą po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia wyroku. - W ocenie obrony moja mocodawczyni wycięła drzewa na swojej działce. Była przeświadczona, że działa zgodnie z prawem, z tzw. ustawą "lex Szyszko". Nadto w naszej ocenie nie doszło do zniszczenia roślinności znacznych rozmiarach, o czym zresztą jeden z biegłych się wypowiedział. I jakby na ironię, co podkreślał sąd, obok działki oskarżonej jest kompleks hotelowy. Roślinność na działce mojej mocodawczyni się odtwarza i rośnie, a tam leje się setki ton betonu – skomentował mec. Janusz Kaczmarek, obrońca Marii van E. Prokurator rejonowy w Lęborku Patryk Wegner skazanie oskarżonych określił jako "sukces Prokuratury Okręgowej w Słupsku" i poinformował, że to ona zdecyduje o ewentualnym odwołaniu się od wyroku. Proces 65-letniego Jerzego R. i 50-letniej Marii van E. rozpoczął się przed Sądem Rejonowym w Lęborku 15 listopada 2018 r. Oboje, składając wyjaśnienia, nie przyznali się do winy. Na rozprawie wyjaśniali, że na swoje działania mieli ustną zgodę urzędnika miejskiego. Nie mieli wiedzy o tym, że na ich gruntach rosną i bytują gatunki chronione prawem. Jerzy R. tłumaczył wówczas, że kupił działki oznaczone w studium jako tereny "różne", dla których miał powstać miejscowy plan przestrzennego zagospodarowania. Przyznał, że burmistrz Łeby bez jego zgody zmienił później tę klasyfikację na "las". I tak też było w przypadku działki Marii van E. Oboje wystąpili wówczas o unieważnienie tej klasyfikacji i doprowadzili do pozytywnego dla siebie rozstrzygnięcia.

leba 2
Obrona zapowiedziała apelację
Źródło: TVN24

Część terenu była pod ochroną

O sprawie informowaliśmy wiosną 2017 roku. Po wejściu w życie tzw. lex Szyszko, na dwóch prywatnych działkach w Łebie wycięto łącznie około trzech hektarów lasu. W miejscach, gdzie doszło do wycinki, znajdowały się jednak stanowiska roślin, które podlegają ochronie.

W rok zniknęło tyle drzew, ile łącznie wycina się przez dziewięć lat

Z informacji przekazanych przez Prokuraturę Krajową wynika, że na skutek działań oskarżonych doszło do zniszczenia lasu bażynowego, roślin objętych częściową albo całkowitą ochroną przyrodniczą, w tym: bażyny czarnej, rokietnika pospolitego, gajnika lśniącego, widłoząbu Bergera, paprotki zwyczajnej, tujowca tamaryszkowatego czy borówki brusznicy. Zniszczone zostały także okresowe siedliska owadów i ptaków podlegających ścisłej ochronie przyrodniczej, m.in. dzięcioła dużego czy pliszki żółtej.

W 2018 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała decyzję o zasadzeniu na terenie dwóch działek w sumie 18 tysięcy sadzonek sosny zwyczajnej.

Cztery hektary drzew w Łebie wycięte w dwa dni
Cztery hektary drzew w Łebie wycięte w dwa dni
Źródło: tvn24
Czytaj także: