Siedem pochówków, sześć osób dorosłych i jednego dziecka, pochodzących z XVIII wieku odsłonięto w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie). Archeolodzy odnaleźli też koronę śmierci, którą wkładano do trumny osoby zaręczonej, która przed śmiercią nie zdążyła zmienić stanu cywilnego. W miejscu prowadzonych prac - związanych z przebudową ulicy - dawniej istniał cmentarz.
Przebudowa placu Kilińskiego i ul. Podgórnej w Koszalinie odbywa się pod nadzorem archeologów. Od kilku dni dokumentują oni pochówki odsłonięte - na początku października - podczas prac ziemnych. Są to pozostałości cmentarza, który funkcjonował w tym miejscu od czasów średniowiecznych, a związany był z gotycką kaplicą pw. św. Mikołaja.
- Znaleźliśmy siedem pochówków, sześć osób dorosłych i jedno dziecko. Zaskakujący wydał nam się fakt, że są to groby z XVIII wieku, a nie z wcześniejszych epok. Oznacza to, że cmentarz funkcjonował tutaj znacznie dłużej niż się tego spodziewaliśmy - podkreśla Andrzej Kuczkowski, szef zespołu archeologów z Muzeum w Koszalinie.
Zdaniem badacza na tym terenie mogło zostać pochowanych nawet kilka tysięcy osób. Uważa, że na szczątki jeszcze starsze badacze natkną się prędzej czy później.
Poza szkieletami odkrytymi w całości, naukowcy znaleźli też sporo drobnych kości na złożu wtórnym. Jak przyznają, oznacza to, że musiały one zostać wykopane już wcześniej, a później z powrotem złożone w ziemi.
Archeolodzy znaleźli koronę śmierci
- Po śladach smug zmurszałego drewna można wywnioskować, że chowano ich w trumnach drewnianych. Nie znaleziono przy nich natomiast żadnych artefaktów: monet, ozdób, guzików, klamer lub innych elementów metalowych. Poza jednym - Totenkrone, czyli koroną śmierci - opisuje archeolog.
Jak tłumaczy badacz, to metalowy czepiec wkładany do trumny osoby (bez względu na jej płeć), która w chwili śmierci była zaręczona, ale nie zdążyła zmienić stanu cywilnego. Zwyczaj ten praktykowany był od XVI aż do XIX wieku. Kościół luterański walczył z nim, traktując jako zabobon. Mimo to przetrwał on bardzo długo w koszalińskiej społeczności.
Korony śmierci miały różne konstrukcje. Korona znaleziona w Koszalinie była wykonana ze srebrnych drucików i ozdobiona maleńkimi paciorkami. Włożono ją na głowę zmarłej osoby, bowiem zachowały się niewielkie kosmyki włosów.
Szczątki dawnych mieszkańców spoczną w ossuarium
Wszystkie szczątki, które zostały - lub zostaną - odnalezione w czasie archeologicznych prac zostaną w profesjonalny sposób zbadane i opisane. Być może w ten sposób uda się ustalić kim były pochowane osoby, poznać ich płeć, wiek oraz choroby, na które cierpiały.
Jak podkreśla archeolog, szczątki są dobrze zachowane, mimo faktu, że przez kilka setek lat leżały w piasku, który przepuszcza wodę i sam działa destrukcyjnie na kości i inne materiały.
Po badaniach zostaną złożone w ossuarium na koszalińskim cmentarzu. To miejsce, gdzie składane są bezimienne szczątki znajdowane na terenie miasta.
Czytaj też: Rozbudowują szpital, odkryli siedem szkieletów. Przy jednym niemiecki nabój sprzed 82 lat
Same prace będą kontynuowane przez cały czas trwania remontu ulicy Podgórnej i placu Kilińskiego, czyli do maja przyszłego roku.
Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego ratusza, zapewnił, że znaleziska nie wpłyną na przebieg prac budowlanych.
- Zakres tej inwestycji jest bardzo duży. To prawie kilometr przebudowy nawierzchni, chodników, wjazdów na posesje oraz plac Kilińskiego. Na odcinku, gdzie znaleziono szczątki pracują archeolodzy, a na pozostałych nadal trwają prace budowlane - powiedział.
Remont ulicy Podgórnej i placu Kilińskiego rozpoczął się w sierpniu. Koszt przebudowy to prawie 10 milionów złotych.
Źródło: UM Koszalin, Muzeum w Koszalinie, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: UM Koszalin