Prokuratorzy ze Świdnicy (województwo dolnośląskie) zakończyli śledztwo w sprawie trumien znalezionych w centrum miasta. Wiadomo, że pochowano w nich kobietę i mężczyznę w średnim wieku. Zmarli w drugiej połowie XIX wieku. W trumnach nie było czaszek.
W lutym w trakcie prac budowlanych na terenie jednej z prywatnych posesji w Świdnicy spod warstwy ziemi wyłonił się fragment muru. Okazało się, że był to fragment krypty grobowej, której wnętrze było częściowo zasypane ziemią. Po odgarnięciu ziemi pracownicy budowlani zobaczyli trumnę. - Taką, jakie produkowane były w XIX wieku. Jest obita blachą cynkową, ma dekoracje i ozdobne uchwyty - mówił nam Andrzej Dobkiewicz, historyk i współautor Świdnickiego Portalu Historycznego. Trumna była szczelnie zamknięta i wyglądała na nienaruszoną.
Na miejsce wezwano policję, prokuraturę i historyków. O sprawie powiadomiono też biuro konserwatora zabytków. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Na miejscu zarządzono oględziny. Kilka dni po odkryciu pierwszego pochówku odnaleziono kolejną trumnę. Tym razem w gorszym stanie niż poprzednia. Pochówek był naruszony, a wieko trumny uszkodzone.
Szczątki bez czaszek
Obie trumny przewieziono do Zakładu Medycny Sądowej we Wrocławiu. I dopiero tu nastąpiło ich otwarcie. - Oględziny sądowo-lekarskie-antropologiczne wykazały, że w obu trumnach znajdowały się szczątki ludzkie. Jednak w żadnej z nich nie było czaszek. W pierwszej ze znalezionych trumien znajdowały się kości kobiety w wieku około 55-60 lat, a za rok jej śmierci przyjęto przedział pomiędzy 1865 a 1870 rokiem - informuje Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. I dodaje, że w drugiej trumnie znajdowały się szczątki mężczyzny, który był mniej więcej w tym samym wieku co kobieta i zmarł w podobnym czasie.
W jego trumnie nie znaleziono żadnych artefaktów. Inaczej było w przypadku mogiły kobiety. Obok jej kości znaleziono między innymi pozostałości różańca, fragmenty łańcuszka i guziki. - Na podstawie oględzin biegli nie byli w stanie ustalić przyczyny zgonu tych osób. Jednak istotne jest to, że na szczątkach nie ujawniono śladów, które wskazywałby na udział osób trzecich - mówi nam Rusin.
Koniec śledztwa
Innymi słowy nie znaleziono nic, co wskazywałoby, że pochowane w Świdnicy osoby zmarły na skutek zbrodni. A to - ze względu na brak znamion czynu zabronionego - dla śledczych oznaczało zamknięcie postępowania w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Jednak, jak przyznaje Rusin, nawet gdyby okazało się, że w przypadku śmierci kobiety i mężczyzny doszło do zabójstw, to postępowanie i tak zostałoby umorzone. - Ze względu na przedawnienie czynu zabronionego - wyjaśnia prokurator. Tożsamości pochowanych w trumnach osób nie udało się ustalić.
Cmentarz duchowieństwa i bogaczy
Na cmentarzu Świętego Mikołaja chowano osoby zamożne i część duchowieństwa. - Grzebano tu też tych z zamożniejszych mieszkańców Świdnicy, którzy padli ofiarą epidemii cholery, a ta nawiedziła miasto dwukrotnie w drugiej połowie XIX wieku - pisał w lutym Sobiesław Nowotny ze Świdnickiego Portalu Historycznego. Po wojnie nekropolia, tak jak w większości innych poniemieckich miast na Ziemiach Odzyskanych, została zrównana z ziemią i zamieniona w park – dlatego że niemieckie nagrobki przypominały nowym mieszkańcom o osobach, które mieszkały w ich miastach wcześniej. Dlaczego szczątki nie miały czaszek? Tego nie udało się ustalić. Być może tuż po wojnie padły ofiarą szabrowników lub tych, którzy nie szanowali niemieckich miejsc pochówków i zbezcześcili mogiły.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Prokuratura Rejonowa w Świdnicy