Trafiają do nas coraz młodsze osoby w coraz cięższym stanie – powiedział w rozmowie z reporterką TVN24 Rafał Cudnik, dyrektor medyczny szpitala w Gdańsku, gdzie leczą się chorzy na COVID-19. Jak dodał, u pacjentów "po dwóch tygodniach trwania choroby, już w ciężkim stanie, remdesivir nie pomoże". Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 27 278 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem.
Czwartkowa liczba nowych zakażeń to drugi najwyższy dzienny bilans od początku epidemii w Polsce. Więcej odnotowano tylko 7 listopada 2020 roku, gdy raport Ministerstwa Zdrowia mówił o 27 875 infekcjach. Resort zdrowia poinformował w czwartek także o śmierci 356 zakażonych osób. Z powodu COVID-19 zmarło 78 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami – 278 osób.
Tylko w województwie pomorskim odnotowano 1758 nowych zakażeń SARS-CoV-2, co jest najwyższym dobowym bilansem dla tego regionu od początku epidemii. Obecnie wszystkich miejsc na oddziałach covidowych w województwie jest 1776, w tym 1304 są zajęte. Z kolei tylko 30 respiratorów na 154 wszystkich jest wolnych. Najtrudniejsza sytuacja jest w Trójmieście, gdzie zaczyna brakować miejsc w szpitalach.
Sytuację epidemiczną w pomorskich placówkach komentował w rozmowie z reporterką TVN24 Rafał Cudnik, dyrektor medyczny szpitala świętego Wojciecha i szpitala tymczasowego w Gdańsku.
- Jeżeli otrzymujemy pacjenta poza oknem terapeutycznym, po dwóch tygodniach trwania choroby, już w ciężkim stanie, już remdesivir [lek antywirusowy – przyp. red.] nam nie pomoże – powiedział.
- Ważne jest również testowanie się – dodał Cudnik. - Jeżeli ktoś będzie w domu, będzie miał objawy, ale nie podda się testowi, tak naprawdę my nie mamy tej osoby zarejestrowanej jako osoba chora – tłumaczył. - W przypadku pogorszenia stanu zdrowia nie możemy niezwłocznie podać leków, które są dedykowane dla pacjentów z COVID-19. Zwracam uwagę na jedno: po dziesiątym dniu trwania choroby czułość testów spada i my klinicznie, radiologicznie widzimy, że jest to przypadek covid, ale rozpoznania na piśmie nie mamy, albo bardzo trudno to rozpoznanie jest uzyskać, bo musimy wykonywać kolejne i kolejne testy. A biegnie czas – dodał.
"Leżą obok siebie matka z synem na respiratorach"
Jak zaznaczył dyrektor medyczny, coraz częściej do jego placówek trafiają pacjenci w stanie zagrożenia życia. - Coraz młodsi ludzie, coraz cięższe stany, coraz więcej osób wymagających respiratoroterapii i specjalistycznego leczenia – wymieniał. Przekazał, że wśród pacjentów, którzy umierają z powodu COVID-19, są osoby trzydziestoletnie i czterdziestoletnie.
- Na naszym oddziale intensywnej terapii leżą obok siebie matka z synem na respiratorach. To są tragedie dla rodzin i również duże obciążenie psychiczne dla personelu medycznego – powiedział Cudnik.
"Szczytu zachorowań oczekujemy około 24 marca"
Jak informował wcześniej Jerzy Karpiński, dyrektor Wydziału Zdrowia w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim, sytuacja epidemiczna na Pomorzu jest bardzo trudna. Brakuje nie tylko wolnych miejsc w szpitalach i respiratorów, ale - przede wszystkim - medyków. - Szczytu zachorowań oczekujemy około 24 marca – przekazał Karpiński. Ilość miejsc i respiratorów w pomorskich szpitalach ma być stopniowo zwiększana.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24