Szpitale tymczasowe w Sopocie oraz Gdańsku są przygotowywane na leczenie najcięższych przypadków zakażenia koronawirusem. To inna strategia niż ta, która została zastosowana w szpitalu na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie trafiają tylko chorzy w stabilnym stanie.
W szpitalu budowanym w gdańskich halach Amber Expo ma być 30 łóżek respiratorowych. W sanatorium Helios w Sopocie 16. Oba miejsca mają niedługo ruszyć jako szpitale tymczasowe.
– Tlenoterapia, obsługa zakaźna - to jesteśmy w stanie zapewnić w szpitalach tymczasowych. Będą przyjmowani chorzy w średnim i ciężkim stanie, kwalifikowani do respiratorów. To znacząco odciąży szpitale specjalistyczne – mówi nam Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki.
Szpitale tymczasowe jak "wybawienie"
Jak mówi lekarz, koordynatorzy szpitali tymczasowych na Pomorzu stoją na stanowisku, że nie ma sensu tworzyć obiektów od razu na kilkaset osób, by te stały puste. Miejsca będą udostępniane stopniowo - w zależności od zapotrzebowania. Powinny one także przyjmować pacjentów, u których konieczna jest tlenoterapia. To strategia odmienna od tej, na którą zdecydowano się przy tworzeniu szpitala na Stadionie Narodowym, gdzie trafiają lżej chorzy.
Placówka w sanatorium w Sopocie ma zacząć przyjmować pierwszych pacjentów już 1 grudnia. Docelowo może mieć 200 łóżek covidowych. Szpital w Gdańsku ma być większy – docelowo 400 łóżek, ale ruszy przed świętami Bożego Narodzenia.
- Szpitale tymczasowe nie dysponują chirurgią czy diagnostyką, jeśli będzie potrzebna interwencja chirurgiczna, to będzie kierowanie do specjalistycznego – dodaje Karpiński. To oznacza, że, jeśli na przykład chory na COVID-19 złamie nogę, nie będzie mógł być leczony w szpitalu tymczasowym w Trójmieście.
Jak informuje Karpiński, na razie na Pomorzu wciąż są wolne łóżka, ale z dnia na dzień jest ich coraz mniej. - Obecnie mamy 20 wolnych respiratorów. Uruchomienie szpitali tymczasowych będzie zbawienne – twierdzi pomorski lekarz wojewódzki.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps