Na terenie Kobylnicy, gminy pod Słupskiem, działa sześć fotoradarów. Część mieszkańców twierdzi, że urządzenia stoją w miejscach, gdzie najłatwiej złapać kierowców na łamaniu przepisów, a nie tam, gdzie są naprawdę potrzebne. Zastrzeżenia do działania miejscowej straży miejskiej miała też Najwyższa Izba Kontroli. - Działamy zgodnie z prawem - odpiera zarzuty wójt gminy.
– Mnie to dziwi, że ustawili je tuż przed lasem, a koło szkoły nie ma – mówi jedna z mieszkanek gminy. – Niech Pan zwróci uwagę, że wszystkie radary stoją tam, gdzie można najłatwiej zarobić pieniądze – dodaje inny mieszkaniec.
- Fotoradary od zawsze były ustawione w miejscach, w których wcześniej dochodziło do wypadków, więc ich umiejscowienie było i jest uzasadnione - odpowiada Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica.
Nie ukrywa jednak, że wpływy z fotoradarów poważnie zwiększają lokalne przychody. W zeszłym roku do budżetu gminy wpłynęło 6 mln zł z mandatów wystawionych na podstawie zdjęć zrobionych przez fotoradary. To stanowi 15 proc. całego dochodu gminy.
W rekordowym 2010 roku do budżetu gminy wpłynęło aż 8 mln zł. O fotoradarowym zagłębiu informowali wówczas dziennikarze "Uwagi" TVN. ZOBACZ REPORTAŻ
Kobylnica na celowniku NIK
Kobylnica znalazła się także w raporcie Najwyższej Izby Kontroli, która w 2011 roku badała działania straży miejskiej i gminne korzystających z fotoradarów.
Kontrolerzy NIK wykryli m.in, że powszechną praktyką było karanie kierowców mandatami po upływie 30 dni od dnia wykroczenia, zamiast kierowania do sądu wniosku o ukaranie. Funkcjonariusze straży obliczali bowiem ustawowy termin nie od daty ujawnienia wykroczenia, tylko od ustalenia sprawcy wykroczenia. Takie praktyki stwierdzono w ponad 60 proc. skontrolowanych urzędów. W gminie Kobylnica w ten sposób ukarano 386 kierowców spośród 867 analizowanych przypadków.
- Raport kończył się przykrą konstatacją dla Kobylnicy, mówiącą o tym, że kontrola ruchu drogowego jest traktowana głównie jako narzędzie służące zwiększeniu wpływów własnych gminy - przypomina Maciej Cnota, reporter TVN24.
Jak wyliczyli kontrolerzy NIK, w latach 2009-2010 udział mandatów nałożonych w wyniku kontroli ruchu drogowego w stosunku do wartości wszystkich mandatów nałożonych przez strażników wyniósł w gminie Kobylnica 99,9 proc. – To, że jest tak mało pozostałych wykroczeń, świadczy tylko o dobrej kulturze naszych mieszkańców - komentuje wójt gminy.
"Łamali prawo, ale..."
Sprawą zainteresowała się także prokuratura. Postępowanie jedank umorzono, stwierdzając, że wprawdzie mandaty wystawiono łamiąc prawo, ale nie było to umyślne działanie strażników. - Strażnicy miejscy niewątpliwie nakładali mandaty po terminie 30 dni od daty wykroczenia i niewątpliwie nakładali kary na osoby, które nie wskazały kierowcy - mówi Jacek Korycki, rzecznik prokuratury w Słupsku.
Widzisz fotoradar, który stoi w zupełnie niepotrzebnym miejscu? A może uważasz, że w którejś lokalizacji brakuje takiego urządzenia? Wyślij zdjęcie, film lub informacje na Kontakt24. CZYTAJ WIĘCEJ O AKCJI
Autor: md/aja/par / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24