Porzucony noworodek w oknie życia. Był wyziębiony i krwawił

Okno Życia w Kartuzach przyjęło pierwszego podopiecznego
Okno Życia w Kartuzach przyjęło pierwszego podopiecznego
Źródło: Okno Życia w Kartuzach

Jest na świecie zaledwie od kilku godzin, a już przeżył koszmar. Siostry prowadzące okno życia w Kartuzach znalazły we wtorek nad ranem porzuconego chłopca. Wyziębiony i z krwawiącą pępowiną trafił do kartuskiego szpitala.

Nad ranem w oknie życia przy ul. Piłsudskiego w Kartuzach rozległ się alarm. To znak, że w oknie jest dziecko. Jedna z sióstr szybko zbiegła na dół i rzeczywiście zobaczyła porzucone niemowlę. Chłopiec wymagał opieki lekarskiej, dlatego natychmiast przyjechało po niego pogotowie.

Mógł się wykrwawić

Dziecko było wyziębione, mimo to lekarze stwierdzili, że jest w dobrym stanie. - Chłopczyk waży ponad 3 kg. Dziecko miało świeżo odciętą pępowinę, oznacza to, że poród musiał się odbyć niedawno. Lekarze założyli na pępowinę specjalną klemę, żeby chłopiec się nie wykrwawił – mówi TVN 24.pl Karol Góralski, prezes Powiatowego Centrum Zdrowia w Kartuzach.

Na razie chłopiec będzie w inkubatorze. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i Sąd Rodzinny będzie szukał dla niego nowego domu. Policja nie zdradza szczegółów dotyczących matki dziecka.

– Mogę powiedzieć tylko tyle, że prowadzimy odpowiednie czynności w tej sprawie – informuje Jarosława Krefta, rzecznik prasowy policji w Kartuzach.

To pierwszy taki przypadek

Okno życia działa w Kartuzach od lutego br. Chłopiec znaleziony we wtorkowy poranek to pierwsze dziecko, które tam podrzucono. Siostry, które prowadzą placówkę, cieszą się że matka mimo wszystko zostawiła niemowlaka w bezpiecznym miejscu.

- Jesteśmy szczęśliwi, że wszystko skończyło się dobrze. To opatrzność boska. Okno istnieje od niedawna. Teraz widzę, że warto było je stworzyć nawet dla tego jednego dziecka – opowiada wzruszona Czesława Morkowska, przełożona Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia w Kartuzach.

Siostry zwracają też uwagę na to, żeby nie potępiać kobiety, która porzuciła dziecko.

- Musiała być odważna, bo nie zdecydowała się na aborcję. Modlimy się za nią – dodaje przełożona.

Na Pomorzu istnieje kilka podobnych miejsc, m.in. w Starogardzie, Rumi i Matemblewie. W czerwcu ubiegłego roku do Domu Samotnej Matki w Matemblewie podrzucono dziewczynkę. Miała zaledwie kilka godzin. Niemowlę przeżyło.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: mdr/aa / Źródło: TVN 24 Pomorze

Czytaj także: