Pijany, pod wpływem narkotyków wjechał w grupę osób, zabijając sześć z nich. Wśród tych, którzy przeżyli, jest 13-letni dziś Hubert. Chłopiec stracił jednak rodzinę. Od wypadku, do którego doszło w Kamieniu Pomorskim, minęło sześć lat. Nastolatek jednak do tej pory musi walczyć o odszkodowanie.
Do tragicznego wypadku doszło pierwszego stycznia 2014 roku.
Kierowany przez Mateusza S. samochód wypadł z drogi i wjechał w grupę ludzi. Zginęło pięć dorosłych osób i jedno dziecko. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala - 7-letni wówczas Hubert i jego 10-letnia kuzynka Julia. Chłopiec był w ciężkim stanie, wymagał opieki na oddziale intensywnej terapii, stan zdrowia dziewczynki był lepszy.
Hubert po dwóch tygodniach wybudził się ze śpiączki. W wypadku stracił jednak rodziców i brata. 13-letniego dziś chłopca wychowują dziadkowie.
Walkę z firmą ubezpieczeniową rozpoczęli w 2015 roku. Nastolatek nadal ma poważne problemy zdrowotne, dlatego rodzina chce ponad trzech milionów złotych.
- On miał tak dużo urazów, że nie ma dnia, żeby jego coś nie bolało. Babciu, tu mnie boli, tu mnie boli, babciu, moja głowa. Najgorzej z tą głową. Ma bardzo duże ciśnienie, otrzymuje leki - mówiła w materiale Danuta Plucińska, babcia Huberta. - Na okrągło jest coś - dodała.
Mateusz S., który spowodował wypadek, w lutym 2016 roku został prawomocnie skazany na 15 lat więzienia. Ma także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.
13-letniego dziś Huberta wychowują dziadkowie
Skoro sprawa karna już się zakończyła, to czemu cywilna dotycząca odszkodowania dla nastolatka się przedłuża? To m.in. przez opinię z Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, na którą rodzina czekała dwa lata.
- Niestety oczekiwanie na opinię w sprawach cywilnych przy Zakładzie Medycyny Sądowej jest bardzo długie. Te sprawy czekają w kolejce. Spraw jest dużo, opiniujących jest z kolei mało i w tym momencie to się przeciąga. To nie jest nadzwyczajna sytuacja - tłumaczył Tomasz Szaj, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.
"Skrócenie czasu wydawania opinii nie jest aktualnie możliwe"
Dziennikarze "Uwagi TVN" skontaktowali się z przedstawicielami Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy. Nie zgodzili się oni na wywiad przed kamerą. Przesłali jednak swoje stanowisko na piśmie.
"Z uwagi na bardzo duże obciążenie obowiązkami dydaktycznymi ze studentami na Wydziale Lekarskim i Nauk o Zdrowiu, które jest podstawowym miejscem zatrudnienia lekarzy oraz trudności kadrowe i bardzo dużą ilość spraw będących przedmiotem opiniowania, realizowanych w godzinach pozaetatowych, skrócenie czasu wydawania opinii przez tut. Zakład nie jest aktualnie możliwe" - czytamy w wiadomości przesłanej elektronicznie.
Jak dodał pracownik Zakładu, czas oczekiwania na opinię sądowo-lekraską w sprawach odszkodowawczych "wynosi 18-24 miesiące".
Ewa Gruza, biegła sądowa, profesor z wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, stwierdziła w rozmowie z reporterem "Uwagi", że jej zdaniem problem tkwi w braku ustawy o biegłych sądowych, która precyzyjnie określałaby, w jaki sposób sąd może nakazać biegłym niezwłoczne wydanie opinii.
- Po pierwsze absolutnie nieuzasadnione prawnie negocjowanie terminu wydania opinii i okres dwóch lat, w tego typu sprawie, jest nadmiernie za długi. To nie biegły decyduje o terminie wydania opinii. O terminie wydania opinii decyduje sąd - mówiła Gruza. - Drugą kwestią jest kwestia niejasności, niepełności opinii, niechlujności wydania tej opinii. To jest również kwestia wyłącznie w gestii sądu, żeby biegłego zdyscyplinować - dodała.
Zabił sześć osób, w sądzie przeprosił
Pierwszego stycznia 2014 roku w Kamieniu Pomorskim Mateusz S. wjechał autem w grupę osób, zabijając pięcioro dorosłych i dziecko. Ranne zostały trzy osoby, w tym dwoje dzieci. Prokuratura oskarżyła S. o umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym pod wpływem alkoholu i po użyciu narkotyków.
Sprawa wróciła do sądu I instancji po tym, jak sąd apelacyjny uchylił w kwietniu 2015 roku wyrok skazujący Mateusza S. na karę 12,5 roku więzienia. Sąd apelacyjny uznał, że dokonano niepełnej oceny materiału dowodowego.
Pijany zabił sześć osób w Kamieniu Pomorskim
W lutym 2016 roku w ustnym uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że brak jest dowodów, by można było oskarżonemu przypisać bezpośredni zamiar spowodowania katastrofy i skazać go za zabójstwo. Sąd przypomniał, że oskarżony złamał wszelkie przepisy o ruchu drogowym: był nietrzeźwy, po zażyciu środków odurzających i prowadził pojazd z prędkością niebezpieczną w centrum miasta.
Zdaniem sądu S. godził się więc na to, że doprowadzi do katastrofy, a wykonując skręt w prawo, że znajdzie się na chodniku. Natomiast - zdaniem sądu - "skutek jego działań w postaci śmierci 6 osób jest objęty nieumyślnością".
Mateusz S. w swym ostatnim słowie przeprosił rodziny ofiar, wyraził żal, a także wolę zadośćuczynienia osobom, które przeżyły wypadek.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/ks / Źródło: Uwaga TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24