Choć kartuscy prokuratorzy wstępnie ocenili, że do pożaru kościoła w Mojuszu (woj. pomorskie) doszło przez zwarcie instalacji elektrycznej, postanowili i tak wszcząć w tej sprawie śledztwo. Chcą bowiem wyjaśnić, czy do pojawienia się ognia na pewno nie doszło w wyniku zaniedbania lub nieumyślnego działania osób trzecich.
Do pożaru kościoła w Mojuszu doszło tydzień temu. Ogień doszczętnie zniszczył wnętrze świątyni, ocalały jedynie mury. Pożar gasiło 16 zastępów straży pożarnej.
Straty wstępnie oszacowano na pół miliona złotych.
W zeszły piątek pozostałości kościoła oglądał prokurator i specjalista z zakresu pożarnictwa, którzy wstępnie orzekli, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Nie wykluczają udziału osób trzecich
Mimo to kartuscy prokuratorzy zdecydowali o wszczęciu śledztwa w sprawie pożaru. - Jest to standardowa procedura w takich przypadkach. Mamy do czynienia z pożarem, więc musimy potwierdzić, czy nie zaistniał on z powodu czyjegoś zaniedbania, bądź nieumyślnego działania - poinformował Marek Kopczyński, szef Prokuratury Rejonowej w Kartuzach.
Prokurator Kopczyński zaznaczył, że w tej chwili "nie ma przesłanek, mogących wskazywać na działanie osób trzecich, nie możemy tego jednak wykluczyć".
- Ustalamy wszelkie okoliczności. Choć jesteśmy prawie pewni, że do pojawienia się ognia doszło w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej, to biegli z zakresu pożarnictwa będą teraz dokładnie badać przyczyny i okoliczności tego zdarzenia - podkreślił Kopczyński.
Zdjęcia pożaru otrzymaliśmy na Kontakt 24 od portalu kartuzy.info:
Do pożaru kościoła w Mojuszu doszło w zeszły czwartek:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: dp/kwoj / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: expresskaszubski.pl | Wojciech Drewka