33-letni Polak został zatrzymany w sprawie uwięzienia i wielokrotnych gwałtów na obywatelce Mołdawii. To drugi podejrzany w tej sprawie. Kobieta uciekła przed oprawcami skacząc z czwartego piętra. Odniosła poważne obrażenia. Jej leczenie wciąż trwa.
- W poniedziałek zatrzymaliśmy drugiego podejrzanego w sprawie gwałtu na obywatelce Mołdawii. Decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące – poinformowała nas Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jednak Polak, nie Ukrainiec
Zatrzymany to 33-letni mieszkaniec Trójmiasta. Nie przyznał się do winy. Jest drugim podejrzanym w tej sprawie. Według wstępnych informacji miał to być obywatel Ukrainy, ale okazało się, że jest to jednak Polaki.
To drugi podejrzany o wielokrotne gwałty na Swietłanie. Wcześniej policja zatrzymała Polaka, właściciela mieszkania, w którym obywatelka Mołdawii miała być przetrzymywana i wykorzystywana. On też nie przyznał się do winy. Obu mężczyznom grozi do 15 lat więzienia.
Pod koniec maja kobieta przyjechała z Mołdawii do Polski, gdzie poszukiwała pracy, by zarobić na remont domu, w którym mieszka wraz z trójką - wychowywanych tylko przez nią - dzieci.
Brutalni gwałciciele
W Gdyni - jak relacjonowała - padła ofiarą wielokrotnego zgwałcenia po tym, jak przyjęła ofertę pokoju do zamieszkania w zamian za sprzątanie. Właściciel mieszkania okazał się oprawcą, a gwałtów na Mołdawiance dopuszczać się miał też jego znajomy.
Gwałty miały być nagrywane za pomocą telefonu komórkowego przez jednego z oprawców. Uciekając przed napastnikami, kobieta wyskoczyła przez okno z mieszkania ulokowanego na czwartym piętrze. Doznała przy tym licznych obrażeń, w tym obrzęku mózgu, pęknięć kości miednicy, złamania nogi i obrażeń wewnętrznych. Przez miesiąc była nieprzytomna. Gdy odzyskała świadomość, złożyła zeznania.
Chciałaby zostać w Polsce
Kobieta powiedziała ostatnio dziennikarce "Gazety Wyborczej", że chciałaby zostać w Polsce na stałe. Na razie legalnie może zostać tylko przez kilka najbliższych miesięcy.
- Wojewoda pomorski wydał decyzję udzielającą pani Swietłanie, obywatelce Mołdawii, zezwolenia na pobyt czasowy na terytorium Polski do 26 stycznia 2018 roku - poinformowała nas pod koniec lipca Małgorzata Sworobowicz, rzecznik prasowy wojewody.
- Bardzo cieszymy się z tej decyzji, bo ona pozwoli pani Swietłanie dokończyć leczenie w Polsce - mówi nam Julia Szawłowska, pełnomocniczka Mołdawianki.
Dochodzi do zdrowia
Swietłana przeszła już operację zespolenia miednicy, którą uszkodziła, skacząc z czwartego piętra, gdy uciekała przed gwałcicielami. Rokowania są bardzo dobre, choć w trakcie zabiegu straciła sporo krwi.
Tomasz Stefaniak z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, w którym od końca maja przebywa Mołdawianka, mówił nam niedawno, że nawet po udanej operacji kobietę czeka wiele miesięcy rehabilitacji. W jego ocenie jest duża szansa na to, że kobieta odzyska sprawność, ale ostateczne rokowania będą znane dopiero po zabiegu i rehabilitacji, która może trwać od 3 do 6 miesięcy.
- Pani Swietłana chciałaby jak najszybciej stanąć na nogi – informuje Szawłowska. Kobieta bardzo tęskni za trójką swoich dzieci. - Chciałaby je zobaczyć. To będzie jednak bardziej skomplikowane, bo dzieci nie mają paszportów – mówi Szawłowska. – Na razie musi też dojść do siebie psychicznie. Zmaga się z depresją. Przychodzi do niej rosyjskojęzyczna terapeutka – dodaje.
Dziękuję wszystkim ludziom, którzy wpłacili pieniądze na moją operację i rehabilitację. Jestem bardzo wdzięczna za to, że tak szybko zebraliście państwo pieniądze dla mnie. (…) Dzięki państwu nie czuję się samotna w tej sytuacji. (…) Dziękuję Polsce i Polakom Swietłana
Ćwierć miliona na pomoc
Fundacja Gdańska zebrała ponad 253 tysięcy złotych na leczenie i inną pomoc dla 34-letniej Mołdawianki. - Przyjmowanie wpłat zostało wstrzymane. Od tego momentu wysłane pieniądze nie są księgowane, wracają do osób, które je wysyłały – powiedział Paweł Buczyński z Fundacji Gdańskiej, dodając, że decyzję taką podjęto, bo zaksięgowana kwota znacznie już przewyższyła sumę (około 100 tys. zł) konieczną do leczenia kobiety.
Pieniądze wpłaciło około dwa i pół tysiąca osób. Informacje na temat sposobu wydatkowania zgromadzonych środków będą upubliczniane – m.in. na stronie internetowej fundacji. Buczyński dodał, że sposób rozdysponowania pieniędzy, które pozostaną na koncie po opłaceniu kosztów leczenia, zostanie uzgodniony z Swietłaną i jej pełnomocnikami.
Szawłowska przekazała list, jaki kobieta napisała wówczas do wszystkich darczyńców i innych osób, które jej pomogły.
Historię 34-letniej Swietłany pierwsza opisała "Gazeta Wyborcza".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24