Czwarty szkielet ujawniony nieopodal stanowiska armaty polowej na Westerplatte miał na sobie jednoczęściowy kombinezon roboczy, a w jego kieszeni ołówek fabryki St. Majewski. Jak podkreśla kierownik Działu Archeologicznego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, to dla badaczy kolejny argument za tym, że wszystkie cztery ofiary mogły być polskimi jeńcami, "których zmuszono do uporządkowania terenu Wojskowej Składnicy Tranzytowej".
Pod koniec ubiegłego tygodnia archeolodzy Muzeum II Wojny Światowej odnaleźli na terenie Westerplatte ludzkie szczątki i łuskę od karabinu systemu Mauser. Znajdowały się one nieopodal stanowiska armaty polowej, gdzie pod koniec września odnaleziono trzy inne szkielety ludzkie.
Czwarty szkielet był ułożony na prawym boku. Ofiara była ubrana w cywilne półbuty skórzane oraz jednoczęściowy kombinezon roboczy. "W prawej kieszeni kombinezonu znaleziono ołówek z widoczną sygnaturą wytwórcy: +St. Majewski+" - przekazała rzeczniczka muzeum Aleksandra Trawińska, tlumacząc przy tym, że założona w 1889 roku fabryka ołówków działała również w okresie międzywojennym. Upaństwowiono ją po wojnie, 1948 roku. Obecny na miejscu antropolog stwierdził u ofiary uszkodzenia części twarzowej czaszki, okolic miednicy i klatki piersiowej.
Archeolodzy sporządzili rysunek szkieletu, fotografię i model 3D. Później szczątki zostały podjęte pod nadzorem prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej. Podobnie jak poprzednie szkielety trafią do Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, gdzie zostaną dokładnie przebadane.
- To znalezisko jest kolejną już wskazówką potwierdzającą założenie, że w wypadku wszystkich czterech odkrytych osób mamy do czynienia z zamordowanymi przez Niemców polskimi jeńcami cywilnymi, których zmuszono do uporządkowania terenu Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte w okresie od września 1939 r. do czerwca 1941 r. - tłumaczy cytowany w informacji kierownik Działu Archeologicznego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Filip Kuczma.
- Pracownicy Muzeum II Wojny Światowej przekazali nam pewne materiały, wskazujące na tożsamość tych osób. W dalszej kolejności będziemy próbowali ustalić ich krewnych. Jeżeli się to uda, pobierzemy od nich materiał genetyczny do badań, który zostanie przekazany do ośrodka medycznego w Szczecinie - mówi Tomasz Jankowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w gdańskim IPN.
Potnik i kasztan to kolejne wskazówki
Przypomnijmy, że przy jednym z trzech pozostałych szkieletów, ujawnionych na Westerplatte, znaleziono skórzany potnik czapki z wyciśniętym napisem "Bydgoszcz".
- To argument przemawiający za naszą hipotezą, że odnalezione osoby były obywatelami polskimi – więźniami niemieckiego obozu dla tzw. jeńców cywilnych, który funkcjonował na Westerplatte od września 1939 do czerwca 1941 roku. Bezpośrednio pod jednym ze szkieletów znaleźliśmy dobrze zachowany kasztan, co może oznaczać, że egzekucja tych osób odbyła się jesienią 1939 bądź 1940 roku – wyjaśniał wcześniej Kuczma.
Źródło: MIIWŚ
Źródło zdjęcia głównego: MIIWŚ