Uciekła gwałcicielom, skacząc z okna. Teraz powoli wraca do zdrowia. 34-letnia Swietłana z Mołdawii opuściła już gdański szpital i właśnie przechodzi kolejny etap rehabilitacji. Niestety lekarze nie pozostawiają złudzeń - kobieta nigdy nie wróci do dawnej sprawności.
34-letnia Swietłana z Mołdawii padła ofiarą gwałtu w Gdyni. Kobieta uciekając przed oprawcami wyskoczyła z okna mieszkania na 4. piętrze. To wtedy doznała poważnych obrażeń.
Jej leczenie było możliwe dzięki zbiórce którą przeprowadziła w lipcu Fundacja Gdańska. Zebrano wówczas 253 tys. zł.
Najpierw operacja, potem rehabilitacja
W poniedziałek na konferencji prasowej zorganizowanej w gdańskim magistracie poinformowano o postępach w leczeniu kobiety, jej sytuacji prawnej oraz środkach wydanych do tej pory ze zgromadzonej sumy.
Chirurg z Kliniki Ortopedii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego (UCK) w Gdańsku, Marek Białko powiedział, że kobieta doznała kilkunastu złamań, m.in. w obrębie miednicy. Obrażenia były tak poważne, że wymagały przeprowadzenia kilku operacji. Po zabiegach operacyjnych Mołdawianka przez sześć tygodni poddawana była intensywnej rehabilitacji, także w UCK. W październiku Swietłana opuściła szpital i zamieszkała w wynajętym specjalnie dla niej – także dzięki środkom zebranym przez Fundację - mieszkaniu. Kobieta kontynuuje rehabilitację poza szpitalem, zdaniem lekarzy potrwa ona przynajmniej kilka miesięcy. W tej chwili 34-latka porusza się o kulach.
Nigdy nie odzyska dawnej sprawności
Według lekarzy kobieta nigdy nie odzyska dawnej sprawności.
- Przy tak rozległych obrażeniach i złamaniach wielomiejscowych, rzadkością jest powrót do pełnej sprawności. Na pewno w tym przypadku zostaną trwałe następstwa w postaci ograniczeń ruchomości stawów itp. Być może w przyszłości pacjentka będzie wymagała jeszcze kolejnych operacji – wyjaśnił Białko. W codziennym życiu 34-letniej Swietłanie pomaga rosyjskojęzyczna pracowniczka gdańskiego Centrum Wsparcia Emigrantów i Emigrantek. Mołdawianka korzysta z codziennych zabiegów rehabilitacyjnych, a także z pomocy psychologa i terapeuty.
Będą walczyć o odszkodowanie
Kobieta została też objęta pomocą prawną, która zapewnia jej Ośrodek Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem.
Reprezentujący Ośrodek Piotr Puchalski poinformował w poniedziałek, że instytucja ta chce opłacić kobiecie kurs zawodowy, prawnicy ośrodka wystąpili też o wgląd do akt toczącego się śledztwa, w którym Mołdawianka jest osobą pokrzywdzoną. Puchalski zapowiedział też, że trwają formalności zmierzające do wniesienia pozwu o odszkodowanie na rzecz kobiety. Paweł Buczyński z Fundacji Gdańskiej poinformował z kolei, że dotychczasowe wydatki związane z leczeniem, wynajęciem mieszkania i zapewnieniem codziennej opieki dla Mołdawianki, pochłonęły jak dotąd 114 tys. zł. - Sądzimy, że do czerwca przyszłego roku kolejne wydatki pochłoną około 100 tysięcy zł – poinformował Buczyński.
"Dziękujemy tym, którzy się zaangażowali"
- Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy się zaangażowali, którzy pokazali, że Gdańsk jest solidarny. Przede wszystkim zwracam się do gdańszczanek i gdańszczan. Drodzy państwo, bez waszego udziału, bez waszego ogromnego pospolitego ruszenia, nie byłoby szansy na to, aby tak krótkim czasie doprowadzić do zarówno dokończenia zabiegów, które były niezbędne w szpitalu, jaki teraz do poprowadzenia pełnej rehabilitacji – powiedział wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk. Podkreślił, że szybka i skuteczna pomoc pokrzywdzonej kobiecie była możliwa m.in. dzięki wprowadzonym w ostatnich latach w Gdańsku modelom reagowania na trudne sytuacje, jakie mogą spotykać w mieście gości z zagranicy, w tym dzięki specjalnemu programowi dedykowanemu imigrantom. - Takie modele wypracowaliśmy i dzisiaj one przynoszą bardzo dobry skutek – dodał Kowalczuk.
Chciała tu zarobić na remont
Pod koniec maja br. 34-letnia Mołdawianka przyjechała na Pomorze, gdzie miała zostać zatrudniona przy zbiorze owoców. Nie dostała jednak tej pracy i 29 maja przyjęła ofertę poznanego w Gdyni taksówkarza, który zaproponował jej pokój w zamian za sprzątanie mieszkania. Z zeznań kobiety wynikało, że pierwszej spędzonej w tym lokalu nocy została wielokrotnie zgwałcona przez taksówkarza i jego znajomego. Gwałty miały być nagrywane telefonem komórkowym przez jednego z oprawców. Ratując się przed przemocą, kobieta wyskoczyła przez okno z mieszkania ulokowanego na 4. piętrze. Doznała przy tym licznych obrażeń, w tym obrzęku mózgu, pęknięć kości miednicy, złamania nogi i obrażeń wewnętrznych.
Przez miesiąc nieprzytomna
Kobieta trafiła do gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Przez miesiąc była nieprzytomna. Gdy odzyskała świadomość, złożyła zeznania. Niedługo potem policja zatrzymała taksówkarza. Nie przyznał się do winy, Prokuratura Rejonowa w Gdyni przedstawiła mu jednak zarzut pozbawienia wolności Mołdawianki oraz wielokrotnego gwałtu na niej. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Pod koniec września br. doszło do zatrzymania drugiego sprawcy. Prokuratura postawiła mu zarzut udziału w zbiorowym wielokrotnym gwałcie na obywatelce Mołdawii. Także ten mężczyzna nie przyznał się do winy. Został tymczasowo aresztowany. Obu mężczyznom grozi kara od trzech do 15 lat pozbawienia wolności. Historię 34-letniej Swietłany opisała na początku lipca "Gazeta Wyborcza". Według tej relacji, kobieta przyjechała z Mołdawii do Polski, by zarobić na remont domu, w którym mieszka z trojgiem wychowywanych tylko przez nią dzieci.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24