Amstaff rzucił się na suczkę na spacerze, Lisia walczy o życie. To nie pierwszy atak tego psa

Lisia ma rozległe rany po ataku
Amstaff rzucił się na suczkę na spacerze. To nie pierwszy atak tego psa
Źródło: archiwum prywatne
Pani Paulina była na spacerze, kiedy jej suczkę Lisię zaatakował amstaff. Agresywny pies był bez smyczy. Gonił go nastolatek. Kiedy jednak zobaczył atak, miał stanąć bez ruchu. Kobiecie pomógł przechodzący obok mężczyzna. Lisia walczy teraz o życie. Jak się okazało, to nie pierwszy atak tego psa. Jest już wniosek o odebranie amstaffa właścicielowi.
Artykuł zawiera materiały przesłane na KONTAKT24

Do ataku doszło w poniedziałek około godziny 12 w rejonie ulicy Chałubińskiego i Odrzańskiej w Gdańsku. Pani Paulina, której suczka Lisia została pogryziona skontaktowała się z nami przez Kontakt24.

- Napadła nas wolno biegająca suczka amstaffa. Gonił ją nastolatek, krzyknął do mnie, żebym ją złapała, bo ucieka, że jest przyjazna i niegroźna - opisała kobieta.

Jak podkreśliła, chciała pomóc i próbowała złapać psa. Wtedy jednak ten zaatakował jej Lisię, która stała obok. - Ta suczka zaczęła ją tak strasznie gryźć i szarpać, jak jakąś szmacianą lalkę. Nie mogę pozbyć się tego widoku sprzed oczu - dodała.

Nastolatek, który gonił psa miał w szoku patrzeć na to, co się dzieje. Pani Paulinie próbował pomóc przechodzący obok mężczyzna. W końcu agresywny pies odpuścił i pobiegł w stronę placu zabaw, a nastolatek za nim.

Lisia ma rozległe rany po ataku
Lisia ma rozległe rany po ataku
Źródło: archiwum prywatne

Lisia ma rozległe rany

Pani Paulina pobiegła szybko do domu, w którym był jeszcze jej chłopak. Pojechali do weterynarza, jednak obrażenia Lisi były tak rozległe, że zostali skierowani do Trójmiejskiej Kliniki Weterynaryjnej. Lisia jest tam od poniedziałku, codziennie walczy o życie, ale rokowania nie są zbyt optymistyczne.

Suczka przeszła rozległy zabieg jamy brzusznej i nogi, ma też połamaną miednicę. W środę miała kolejny zabieg. Kolejne dni będą kluczowe, w poniedziałek lekarze podejmą decyzję, co dalej.

Suczka po ataku ma rozległe obrażenia
Suczka po ataku ma rozległe obrażenia
Źródło: archiwum prywatne

Kiedy właścicielka Lisi wróciła do mieszkania, rozmawiała z sąsiadką, która miała widzieć całą sytuację z okna. Podobno nastolatek w końcu złapał agresywnego amstaffa, podszedł do niego dorosły mężczyzna i zabrał czworonoga.

Policja: kolejne zgłoszenie

Pani Paulina postanowiła, że tego nie zostawi. Jak opisała, zgłosiła sprawę policji i zaczęła szukać właściciela w sieci. Pod jednym z jej wpisów zaczęły pojawiać się komentarze, że to nie pierwszy atak tego psa. Problem ma istnieć od ponad dwóch lat. Do ostatniego ataku miało dojść 10 lipca.

O sprawę zapytaliśmy policję.

"29 lipca policjanci z komisariatu przy ul. Platynowej otrzymali zgłoszenie dotyczące niezachowania ostrożności przy trzymaniu psa w rejonie ulicy Chałubińskiego i Odrzańskiej, do którego doszło w dniu 28 lipca. W związku ze zgłoszeniem o popełnionym wykroczeniu policjanci prowadzą czynności wyjaśniające w tej sprawie.  Ze wstępnych ustaleń wynika, że w ostatnim czasie zgłoszenie dotyczące tego samego wykroczenia i psa wpłynęło do policjantów także 10 lipca i czynności wyjaśniające w tej sprawie są również toku" - przekazała nam podinspektor Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Dodała, że w związku otrzymanymi zgłoszeniami i zebranymi informacjami policjanci przesłali pismo do Urzędu Miejskiego w Gdańsku i wystąpili z wnioskiem o odebranie mężczyźnie zwierzęcia. O sytuacji został powiadomiony także Powiatowy Inspektorat Weterynaryjny.

Lisia ma rozległe rany po ataku
Lisia ma rozległe rany po ataku
Źródło: archiwum prywatne

Zapowiada kroki prawne

Lisia może mieć około 11 lat. Pani Paulina adoptowała ją w kwietniu 2022 roku. Suczka była wcześniej trzymana w złych warunkach, na łańcuchu, miała być wobec niej stosowana przemoc.

- Nadal zdarza się, że reaguje lękowo, ale jest psem bardzo ufnym, kocha wszystkich - podkreśliła kobieta.

Lisia przed atakiem
Lisia przed atakiem
Źródło: archiwum prywatne

Pani Paulina zapowiedziała, że będzie podejmować dalsze kroki prawne i walczyć o odszkodowanie. Jak wyliczyła, zapłaciła już trzy tysiące złotych, a z powodu dynamicznej sytuacji zdrowotnej koszty leczenia wzrastają z dnia na dzień.

- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś inny będzie musiał przez to przechodzić. Tym bardziej, że mam obawę, że na atakach na zwierzęta się nie skończy - zakończyła.

Lisia przed atakiem
Lisia przed atakiem
Źródło: archiwum prywatne
OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: