Jacek Karnowski oczyszczony z zarzutów. Sąd Rejonowy w Sopocie uniewinnił prezydenta miasta, któremu zarzucono m.in. przyjmowanie łapówek oraz składanie fałszywych oświadczeń w związku z przetargiem na auta dla sopockiego magistratu.
Koniec sądowej batalii w sprawie "afery sopockiej", która wybuchła osiem lat temu. Wówczas trójmiejski przedsiębiorca Sławomir Julke oskarżył Jacka Karnowskiego o korupcję. Ten nie przyznawał się do winy i przez cały proces twierdził, że padł ofiarą politycznej gry. W piątek rano zapadł wyrok w tej sprawie.
Prezydent Sopotu został uniewinniony przez sąd od zarzutu przyjęcia dwóch łapówek, a w sprawie poświadczenia nieprawdy postępowanie zostało warunkowo umorzone na rok. Ponadto Karnowski musi wpłacić 5 tys. zł na rzecz funduszu pomocy osobom poszkodowanym.
Pozostali oskarżeni zostali uniewinnieni.
Sędzia skrytykował działania prokuratury i CBA. - Ustne uzasadnienie sądu jest dla nich miażdżące. Sędzia uznał, że w tym przypadku złamano podstawową zasadę domniemania niewinności - relacjonował sprawę Maciej Cnota, reporter TVN24.
"Ta afera położyła się cieniem"
Prezydent Sopotu spotkał się z dziennikarzami podczas konferencji. - Siedem i pół roku zdrowia, pewnego napiętnowania i nerwów - nie tylko moich. Tę sprawę bardzo przeżywały panie mecenas oraz urzędnicy, których przesłuchiwano. Ta afera położyła się cieniem - mówił Karnowski.
Zdaniem samorządowca informacje, którymi zajęła się prokuratura można było wcześniej zweryfikować, a nie "kilkukrotnie pchać tę sprawę na siłę do sądu".
Prokuratura chciała więzienia
Prokurator domagał się dla Karnowskiego kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata, grzywny oraz zakazu pełnienia funkcji publicznych przez rok.
Według prokuratury, Karnowski skorzystał z łapówek w postaci napraw aut wartych w sumie ponad 10 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od miejscowego przedsiębiorcy budowlanego. Prezydent miał też zarzut złożenia fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie.
Oprócz Karnowskiego, na ławie oskarżonych zasiadali także diler samochodowy Włodzimierz Groblewski (zgodził się na ujawnienie swoich danych osobowych) oraz właściciel firmy budowlanej Marian D.
"To była prowokacja"
Podczas procesu, który rozpoczął się w połowie 2014 r., Karnowski utrzymywał, że jest niewinny, a cała sprawa "była montowana na polityczne zamówienie" jako "prowokacja wymierzona w osobę premiera Donalda Tuska". Według prezydenta Sopotu, prokuratura od początku działała w jego sprawie w sposób "tendencyjny i nieobiektywny".
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zajmowała się śledztwem ws. Karnowskiego od lipca 2008 r. Na początku oskarżyła go o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego.
Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został przez biznesmena zniszczony.
Umorzono część zarzutów
Prokuratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów.
W toku sprawy w sumie pięć korupcyjnych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu. Ostatnie z pięciu umorzeń miało miejsce pod koniec 2013 roku: szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wówczas wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.
Rozstanie z PO
Po ujawnieniu w 2008 r. tzw. afery sopockiej Karnowski rozstał się z Platformą Obywatelską, której na Pomorzu był jednym ze współzałożycieli. Karnowski zaproponował wtedy, aby to mieszkańcy w referendum rozstrzygnęli, czy chcą, by dalej pełnił funkcję prezydenta Sopotu. Większość uczestniczących w głosowaniu w maju 2009 r. sopocian (62 proc.) opowiedziała się przeciwko odwołaniu Karnowskiego.
52-letni Karnowski rządzi nadmorskim kurortem od 1998 r. Ubiegłoroczne wybory na prezydenta Sopotu wygrał w I turze uzyskując ponad 53 proc. głosów.
Autor: aa/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24