14-latek przyjechał z Ełku do Warszawy, by spotkać się z poznaną przez internet dziewczyną, w której się zakochał. Losem oczekującego przed szkołą chłopca zainteresowali się strażnicy miejscy oraz policjanci, którzy pomogli mu w powrocie do domu.
Uwagę stołecznych strażników miejskich patrolujących w piątkowy poranek (3 lutego) otoczenie szkoły przy ul. Bartniczej zwrócił nastoletni chłopiec.
"Było już po ósmej, więc w szkole zaczynały się lekcje. Zastanowiło mnie, że chłopak nie jest w szkole, tylko kręci się bez celu. Próbował gdzieś dzwonić, ale bez skutku. Kiedy po kilku minutach nie udał się do szkoły, podjęliśmy interwencję" – przekazał inspektor Robert Majewski z VI Oddziału Terenowego Straży Miejskiej w Warszawie.
Mama chłopca o wszystkim wiedziała
Chłopiec wyjaśnił strażnikom, że przyjechał do Warszawy z Ełku do poznanej przez internet dziewczyny, w której jest zakochany. Na dowód wyjął z plecaka pluszowego misia, którego zamierzał jej podarować. Strażnicy poprosili 14-latka o telefon do mamy. W telefonicznej rozmowie mama potwierdziła, że wie o wyjeździe syna i zgodziła się na to, pod warunkiem że wróci tego samego dnia. Oczekując na przyjazd policji i wiedząc, że będzie musiał pojechać do domu, chłopiec wyraźnie się zmartwił.
"Zapytałam, co się dzieje i dlaczego jest zmartwiony. Odparł, że wziął ze sobą za mało pieniędzy i może mu nie wystarczyć na bilet. Brakowało mu 10 złotych" - dodała inspektor Justyna Faltynowska ze Straży Miejskiej w Warszawie, która przekazała chłopcu 20 złotych, by miał na bilet powrotny do domu.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock