Zgwałcił 8-miesięczną siostrzenicę. "Przeciętna rodzina, nie było żadnych sygnałów"

Akt oskarżenia trafił już do sądu
Akt oskarżenia trafił już do sądu
Źródło: TVN 24 Pomorze
12 lat więzienia grozi mężczyźnie, który został oskarżony o gwałt na swojej 8-miesięcznej siostrzenicy. Jacek S. już wcześniej przyznał się, że molestował dziecko. - Jesteśmy w szoku. Nie było żadnych sygnałów, które wskazywałyby, że może dojść do czegoś takiego - dziwili się pracownicy pomocy społecznej, gdy sprawa wyszła na jaw.

- Akt oskarżenia trafił już do sądu. W tej chwili akt oskarżenia jest weryfikowany oraz wyznaczane są terminy rozpraw, więc nie jestem w stanie udzielić więcej informacji - mówi Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego.

17 września ubiegłego roku prokurator przedstawiał zarzut gwałtu wujkowi dziewczynki, za co grozi mu 12 lat więzienia. Jacek S. przyznał się, że molestował dziecko i złożył wyjaśnienia.

Mężczyzna obecnie przebywa w areszcie. Śledczy przesłuchali wówczas również jego żonę, której postawili zarzut narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia.

Dziecko miało "źle się poczuć" i krwawić

8-miesięczna dziewczynka we wrześniu ubiegłego roku przez kilka tygodni była pod opieką cioci i wujka, których o pomoc poprosiła matka dziecka. Kobieta stwierdziła, że jest niewydolna finansowo i nie jest w stanie zaopiekować się córką.

W nocy 15 września do jednej z miejscowości koło Elbląga (woj. warmińsko-mazurskie) została wezwana karetka pogotowia. Wezwała ją ciotka 8-miesięcznej dziewczynki. Dziecko miało "źle się poczuć" i krwawić.

Lekarze, widząc rany narządów płciowych, natychmiast zawiadomili policję. Dziecko trafiło na oddział chirurgii do szpitala dziecięcego w Olsztynie. Konieczny był zabieg chirurgiczny.

"Przeciętna rodzina"

Jak dowiedzieli się dziennikarze TVN 24, rodzina od kilku lat korzystała z pomocy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu. Dyrektor tej placówki twierdził, że do tej pory z nie było z nią żadnych problemów.

- To przeciętna rodzina. Nie mieli kłopotów alkoholowych ani nie dostawaliśmy na nich skarg. Można powiedzieć, że są niewydolni wychowawczo, dlatego przydzieliliśmy im asystenta rodziny, ale nie ma to żadnego związku z zarzutami jakie usłyszał Jacek S. – mówił Zbigniew Pawłowski, dyrektor GOPS-u w Elblągu.

"Nie było żadnych sygnałów"

Pracownicy placówki pomagali rodzinie, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której konieczne by było np. odebranie dzieci lub interwencja kuratora. Jak twierdził Pawłowski, asystent rodziny dobrze znał sytuację swoich podopiecznych i nigdy nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Tym bardziej pracownicy ośrodka nie mogą uwierzyć w to, co miało spotkać 8-miesięczną dziewczynkę.

- Jesteśmy w szoku. Nie było żadnych sygnałów, które wskazywałyby, że może dojść do czegoś takiego. Pani S. opiekowała się dziećmi najlepiej jak umiała – tłumaczy Pawłowski.

Większość mieszkańców kamienicy przekonuje, że nie miało pojęcia co działo się za drzwiami ich sąsiadów. - Normalnie odprowadzali dzieci do szkoły. To jest szok. Nie wiem co mam powiedzieć - mówiła pani Zofia, która mieszka w tej samej klatce.

Prokurator chce aresztu tymczasowego dla mężczyzny

Prokurator chce aresztu tymczasowego dla mężczyzny

37-latek został doprowadzony do prokuratury

37-latek został doprowadzony do prokuratury

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: