Dziewięciu maturzystów z Policealnego Studium Ekonomiczno-Handlowego w Inowrocławiu (woj. kujawsko-pomorskie) może zapomnieć o wymarzonych studiach. Przynajmniej na rok. Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Gdańsku unieważniła ich matury. Powód? Egzaminy napisali na "starych", a nie na "nowych" zasadach. Wygląda na to, że zawinił dyrektor.
Uczniowie Policealnego Studium Ekonomiczno-Handlowego w Inowrocławiu (woj. kujawsko-pomorskie) przystąpili w maju do egzaminów maturalnych.
Wszyscy powinni je napisać na "nowych" zasadach, uwzględniających zmiany programowe. Tymczasem dyrektor szkoły zamówił formularze przeznaczone dla tych, którzy uczyli się zgodnie ze starą podstawą programową.
- Córka się zdziwiła, że dostała inny arkusz. Cały czas przygotowywał się przecież do matury na nowych zasadach. Kilka dni przed egzaminem ustnym z polskiego poinformowano ją też, że nagle musi przygotować prezentację, na którą normalnie uczniowie mają pół roku - skarży się pani Anna, matka jednej z tegorocznych maturzystek i dodaje - Nie wiemy czy zawinił dyrektor, czy może Okręgowa Komisja Egzaminacyjna.
"Nie mamy sobie nic do zarzucenia"
O całym zamieszaniu z egzaminami Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Gdańsku dowiedziała się dopiero 3 czerwca i to z anonimu.
Szefowa OKE twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo to dyrektor szkoły jest odpowiedzialny za zamawianie formularzy. Otrzymał takie, o jakie poprosił.
- Nie mieliśmy pojęcia, że w tej szkole egzamin odbył się na starych zasadach, zamiast na nowych. Nie otrzymaliśmy takiej informacji od uczniów, nauczycieli czy samego dyrektora. Nie było żadnych sygnałów o nieprawidłowościach, a wystarczył jeden telefon. Dyrektor złamał prawo na całej linii. W tej sytuacji nie mieliśmy innego wyjścia. Trzeba było unieważnić wyniki matur. Nie można było ocenić maturzystów na postawie tych błędnych arkuszy - tłumaczy Irena Łaguna, dyrektor OKE w Gdańsku.
Łaguna podkreśla, że gdyby ktokolwiek zadzwonił do OKE, nawet w dniu egzaminu, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Być może do szkoły udałoby się jeszcze dowieźć właściwe arkusze.
- Egzaminy rozwozimy między 5 a 7.30. Egzamin zaczynał się o 9.30. Było sporo czasu. Nie wiem, czym się kierował dyrektor tej szkoły. Chyba liczył, że to się nie wyda - dodaje Łaguna.
Portal tvn24.pl próbował się skontaktować z dyrektorem szkoły, ale przez cały dzień nikt nie odbierał telefonu. Nie było go także w szkole.
"Nikt się nie stawi na egzamin"
Okazuje się, że OKE dała uczniom drugą szansę. W czerwcu wyznaczono kolejne terminy egzaminów, do których mogli podejść. Ale szkoła nie skorzystała z okazji.
- Dyrektor zapewnił mnie pisemnie, że żaden z uczniów nie stawi się na egzamin. My nie wydzwaniamy indywidualnie do maturzystów. Tak naprawdę nie mamy z nimi żadnego kontaktu, bo za to odpowiada szkoła. Nie wiem, jak się tam dogadywano - zapewnia Łaguna.
Tymczasem, jak twierdzi pani Anna, uczniowie nie mieli pojęcia, że mogą ponownie przystąpić do egzaminu.
- Córka spotkała się z dyrektorem 9 czerwca. Poinformował ją tylko, że unieważniono matury, oprócz ustnego angielskiego. Nie miał sobie nic do zarzucenia. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że była jeszcze szansa, żeby zaliczyć maturę - opowiada zbulwersowana pani Anna.
Za rok matura
Teraz uczniowie mogą ponownie podejść do egzaminu dopiero w przyszłym roku. Jeśli się na to zdecydują, to muszą do końca grudnia 2015 roku złożyć wniosek do OKE. Potem zostaną skierowani do placówek, gdzie będą mogli zdać egzamin.
- Złożyli podania na studia, a teraz wszystko legło w gruzach. Wychodzi na to, że będą musieli pisać egzaminy za rok. Oni nie są temu winni. Ktoś popełnił błąd, a młodzież za to płaci - żali się matka maturzystki.
Nie wiadomo, jakie konsekwencje poniesie dyrektor szkoły. OKE napisało już w tej sprawie pismo do władz powiatu i kuratorium.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze