Dożywotnie więzienie - taki wyrok usłyszeli 24-latek i 48-latek. Mężczyźni odpowiadali za zabójstwo 15-letniej Klaudii i 23-letniej Patrycji. Sprawcy zwabili kobiety nad jezioro, skrępowali je taśmą i maltretowali. Na końcu wrzucili Klaudię i Patrycję do wody. Obie utonęły. W uzasadnieniu wyroku sędzia stwierdził, że to była zimna egzekucja.
Wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy.
Prokuratura wnioskowała o dożywocie dla 48-latka i 25 lat więzienia dla 24-latka. Sąd jednak postanowił o dożywotnim więzieniu dla obu mężczyzn.
W czasie śledztwa i podczas procesu przed sądem Sławomir G. i Maciej K. robili wszystko żeby przekonać, że nie oni są sprawcami.
Maciej K. na początku postępowania nawet udawał, że pomaga policjantom, z którymi jeździł w różne miejsca. W miarę jak przybywało dowodów zmieniał swoje wersje. Wskazał nawet jako zabójcę niewinną osobę, która została aresztowana. Później twierdził, że to zrobił Sławomir G. Z kolei Sławomir G. starał się zrzucić winę na swego kompana. Twierdził, że Maciej K. sterroryzował go rewolwerem i zmusił do pomocy w ukryciu zwłok.
- W czasie śledztwa, w miarę przybywania dowodów przeciwko nim, wymyślali różne historie. Cały czas manipulowali policją, organami ścigania, a w sądzie zrobili występy przed mediami, przedstawiali swoje wersje łącznie z okazywaniem emocji, przekonując, że nie odpowiadają za zbrodnie i wskazywali na tego drugiego. Na drugi dzień po tragedii wrócili do normalnego życia, nie było w ich żadnych emocji - powiedział w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Rumiński.
Sędzia podkreślił, że nie sposób dojść, jakie były okoliczności zbrodni i jakie było podłoże konfliktu, bo oskarżeni stale kłamali.
- Nie ma żadnych dowodów, że była to zbrodnia zaplanowana. Trzeba zwrócić uwagę - co podkreślili biegli z dziedziny psychiatrii i psychologii - kiedy mamy do czynienia z osobami dyssocjalnymi, a tacy byli oskarżeni, to do zbrodni dochodzi bez głębszej motywacji. W przypadku osób dyssocjalnych decyzje są podejmowane tu i teraz. Uważają, że w danym momencie muszą zareagować, coś zrobić i nawet nie rozważają dalekosiężnych skutków swoich zachowań - mówił sędzia.
Sędzia zaznaczył, że musiało się coś stać, że oskarżeni nie chcieli, aby kobiety to wyniosły poza ich krąg i zdecydowali, że muszą one zamilknąć. Wskazał też na dogodne warunki do dokonania zbrodni. Nie było świadków, ofiary zostały wrzucone od jeziora z szerokim pasem trzcin, a brzeg był bagnisty. Ostatecznie na miejsce ukrycia zwłok wskazał Maciej K.
W uzasadnieniu sędzia stwierdził też, że to, co się wydarzyło latem 2016 roku "to była zimna egzekucja".
W ocenie sądu wyroki dożywotniego pozbawienia wolności uzasadnia to, że oskarżeni są osobami niebezpiecznymi, gotowymi w sprzyjających okolicznościach dokonywać strasznych rzeczy.
W czasie ogłoszenia wyroku na sali rozpraw nie było oskarżonych i ich obrońców. Wyrok nie jest prawomocny, stronom przysługuje prawo do złożenia apelacji.
Rodzice i bliscy Klaudii i Patrycji byli obecni podczas odczytywania wyroku.
- Ja bym wniosła o karę śmierci. Dlaczego dziewczyny nie żyją, a oni tak - komentowali przed salą rozpraw.
Dożywocie za skrępowanie taśmą, maltretowanie i zabójstwo
Do zabójstwa doszło 4 sierpnia 2016 roku w Chałupskach koło Mogilna (woj. kujawsko-pomorskie). Tego dnia 15-letnia Klaudia i 23-letnia Patrycja spotkały dwóch swoich znajomych - 21-letniego wówczas Maćka i ich o rok młodszego kolegę. Spędziły z nimi dzień, włócząc się po okolicy. Potem dołączył do nich 45-letni wówczas Sławomir G. Jak się potem okazało, kryminalista.
Cała piątka wybrała się nad Jezioro Wiecanowskie. Wiadomo, że mężczyźni mieli przy sobie alkohol. To tam doszło do zbrodni.
- W toku śledztwa dokonano rekonstrukcji zdarzenia. Prokurator doszedł do przekonania, że doszło do spotkania towarzyskiego, którego przebieg nie do końca jest znany. W pewnym momencie doszło do wybuchu agresji ze strony mężczyzn - opisywała w 2017 roku Agnieszka Adamska-Okońska z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Sprawcy skrępowali dziewczynom dłonie. Taśmą zakleili im też usta. Były bite po całym ciele. Potem wrzucili je do wody. Obie utonęły. Klaudia zginęła pierwsza. Tuż po niej starsza Patrycja. Ich ciała znaleziono rano nad jeziorem. Ofiary miały liczne obrażenia głowy i górnej części ciała.
Trudne śledztwo
Jeszcze tego samego dnia policja zatrzymała trzech mężczyzn. - Złożyli wyjaśnienia, ale trudno tutaj mówić o współpracy z prokuraturą. Każdy tak przedstawiał wydarzenia, żeby umniejszyć swoją rolę. Ich wyjaśnienia nie są spójne - tłumaczyła nam wówczas Adamska-Okońska.
Ostatecznie najmłodszy z trzech mężczyzn został oczyszczony z zarzutów. Okazało się, że nie miał nic wspólnego ze zbrodnią. Śledczym nie udało się ustalić, jaki dokładnie był motyw zabójstwa.
To było trudne śledztwo, bo brakowało bezpośredniego świadka zajścia. - Trzeba było korzystać z opinii biegłych i wyników badań biologicznych - mówiła Adamska-Okońska.
W październiku 2017 roku ruszył proces. Teraz oskarżeni usłyszeli wyrok.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: TVN24/PAP