Żaglowiec Down North zatonął w szczecińskiej marinie. Z jednostki wycieka paliwo. To nie pierwszy raz, gdy statek poszedł na dno. W 2015 roku podczas ewakuacji z tonącej jednostki zginął podróżnik Leszek Bohl.
Down North stał zacumowany przy moście na wyspę Grodzką. W nocy z soboty na niedzielę zaczął tonąć. Jak informuje Daniel Ogiejko ze szczecińskiej straży pożarnej, z jednostki wydobywa się z niego paliwo. – Staramy się zapanować nad wyciekiem – mówi strażak.
Ratownicy używają do tego specjalnego rękawa unoszącego się na wodzie, który hamuje rozprzestrzenianie się paliwa. W zbiornikach miało być ok. 300 litrów paliwa. Na pokładzie prawdopodobnie nikogo nie było.
Pod kanadyjską banderą
- Dostaliśmy informację, że już wczoraj wieczorem jednostka miała zacząć się przechylać. Jeśli to prawda będziemy żądali wyjaśnień od firmy ochroniarskiej, która odpowiada ze ten teren – mówi Tomasz Owsik-Kozłowski, rzecznik prasowy Żeglugi Szczecińskiej, właściciela przystani.
Down North był ostatnim statkiem zacumowanym przy wyspie Grodzkiej. Właściciel, mieszkaniec województwa zachodniopomorskiego, jest obecnie w Finlandii. To on będzie odpowiadał za wydobycie żaglowca, który pływa pod kanadyjską banderą.
Prawdopodobnie już w poniedziałek zostanie podjęta próba podniesienia statku 23-metrowego szkunera.
Pechowy statek
Jednostka ma tragiczną przeszłość. W maju 2015 roku poszedł na dno w Zatoce Pomorskiej. Płynął ze Świnoujścia na Grenlandię, rejs skończył po przepłynięciu 20 mil. Wyprawę zorganizowano z okazji 35-lecia modernizacji polskiej stacji badawczej Hornsund na Spitsbergenie.
Ewakuacji nie przeżył 53-letni niepełnosprawny sportowiec i podróżnik z Torunia, Leszek Bohl. Mężczyzna miał atak serca.
Był bardzo barwną postacią – brał udział w wyścigach handbike’ów, maratonach. Współpracował z magazynem "National Geographic". Według ustaleń Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich, to silny wiatr - o sile 7 stopni w skali Beauforta - bezpośrednio przyczynił się do zatonięcia szkunera.
Autor: eŁKa/b / Źródło: tvn24