Leśnicy mają zgodę na odstrzał 10 żubrów w Puszczy Boreckiej - jak zapewniają, tylko tych chorych. Tłumaczą również, że stado trzeba "redukować", żeby zmniejszyć ryzyko zachorowania na gruźlicę. - Nie ma możliwości leczenia choroby gruźliczej u zwierząt poprzez podawanie środków. Jedyną możliwością ustalenia zdrowotności jest eliminacja podejrzanych osobników, które mogą być zagrożeniem dla całego stada - tłumaczył na antenie TVN24 nadleśniczy Kazimierz Sarżyński.
Nadleśnictwo Borki ma zgodę na odstrzał 10 ze 110 żubrów.
- Nie wiadomo jeszcze, ile z nich rzeczywiście zostanie odstrzelonych. Na pewno będą to tylko te z oznakami chorobowymi. Chodzi o osobniki, które mogą chorować. Wiosną tego roku został stwierdzony przypadek gruźlicy, choroby która przenosi się także na bydło i ludzi - mówił nadleśniczy Kazimierz Sarżyński.
- Wszystko to w trosce o dobrostan stada. Hodowla żubra jest na początkowym etapie i jest zawyżona pula genowa. Trzeba utrzymać stan zdrowotny na takim poziomie, żeby nie doprowadzić do zmian chorobowych, które mogą się przenieść na resztę stada. Dotyczy to chorób zakaźnych - dodał nadleśniczy.
Jak typują?
Żubry są pod ścisłą ochroną gatunkową, dlatego odstrzał można prowadzić - po uzyskaniu stosownych zgód - tylko zwierząt schorowanych lub w inny sposób nie nadających się do życia w stadzie.
O tym, które osobniki trafią do odstrzału decyduje wstępnie opiekun stada, który je obserwuje. Kiedy zauważy, że któreś z nich nie domaga, przeprowadza oględziny wraz z weterynarzem. Jeśli rzeczywiście są to pierwsze symptomy choroby, to pobierane są próbki tkanek, które badają instytuty z całego kraju.
"Zacznijmy patrzeć w racjonalny sposób"
Pojawiają się jednak głosy, że leśnicy chcą odstrzelać zwierzęta, żeby na tym zarobić. Myśliwy, który chciałby strzelić do żubra, musi za to zapłacić od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
W Nadleśnictwie Borki od lat odstrzały żubrów są sprzedawane myśliwym z całego świata, a pieniądze zarobione w ten sposób są przeznaczane na utrzymanie stada.
- Odstrzał redukcyjny jest dla dobra tego stada. Musimy pozostawić sentyment na boku, jeśli chcemy być profesjonalni w hodowli zwierzęcia uważanego za wzór ochrony przyrody w Polsce. Jeżeli mamy możliwość sprzedania możliwości odstrzału to dlaczego nie? Mamy dokładać za każdym razem do ochrony przyrody? - pytał Krzysztof Żoch, leśniczy ds. łowieckich.
A nadleśniczy Sarżyński dodał, że jeśli nie znajdzie się chętny, który zapłaci za strzelanie do żubrów, to na polecenie będzie musiał to zrobić pracownik Lasów Państwowych. - To nie jest żadna przyjemność. Po prostu trzeba to zrobić - podsumował.
Leśnicy zapewniają, że zależy im na ochronie lasów i zwierząt, jednak na wszystko trzeba patrzeć "racjonalnie". - Dbajmy o przyrodę, lasy, zwierzęta, ale zacznijmy też patrzeć na to w sposób racjonalny. Jeżeli ktoś chce mieć trofeum i nie przeszkadza mu wygląd żubra patrzącego na niego ze ściany to dlaczego nie? Przyczynia się to dla dobra pozostałych żubrów żyjących na wolności. Będziemy w stanie urozmaicić im dietę - tłumaczył Żoch.
"Gruźlicy nie można leczyć u dzikich zwierząt"
W środę po południu rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Jarosław Krawczyk wydał oświadczenie w sprawie odstrzału żubrów.
"Wiosną stwierdzono jeden przypadek gruźlicy u żubra z Nadleśnictwa Borki. Jest to choroba, której niestety nie można leczyć u zwierząt w stanie dzikim. Jest ona niebezpieczna dla innych żubrów, pozostałych dzikich zwierząt, bydła domowego, a także ludzi" - napisał Krawczyk.
"Komisja, zajmująca się żubrami w Puszczy Boreckiej, w skład której wchodzą m.in. naukowcy, lekarze weterynarii, specjaliści z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Białowieskiego Parku Narodowego, na podstawie przeprowadzonej obserwacji stada stwierdziła, że część osobników jest w bardzo złej kondycji zdrowotnej. Wg opinii komisji, przyczyną tego może być gruźlica" - podkreślił Krawczyk i dodał, że bez pobrania próbek od zwierząt nie da się stwierdzić występowania gruźlicy w tym stadzie. "Nie ma możliwości ich pobrania (próbek - red.) od zwierząt żyjących na wolności. Żeby uzyskać odpowiedź na pytanie, czy zły stan zdrowia u części żubrów jest spowodowany gruźlicą, musimy przeprowadzić odstrzał redukcyjny" - tłumaczył Krawczyk.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Pomorze /PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po południu