Wezwał policję, bo w autobusie zmieniała dziecku pieluchę. Sąd: miał prawo

Mama dziecka będzie przesłuchiwana jako świadek w sprawie
Mama dziecka będzie przesłuchiwana jako świadek w sprawie
Źródło: tvn24

Kierowca bydgoskiego autobusu miał prawo obawiać się o bezpieczeństwo matki oraz jej dziecka - uznał sąd, który umorzył postępowanie ws. nietypowej interwencji policji. Kierowca wezwał policję do kobiety, bo ta w autobusie przewijała dziecko.

Przed bydgoskim Sądem Rejonowym swój finał miała interwencja policji, do której doszło w jednym z autobusów MZK w połowie ubiegłego roku.

Policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie kierowcy autobusu po tym, jak mężczyzna wezwał funkcjonariuszy, kiedy jedna z jego pasażerek zmieniła dziecku pieluchę. Według nich było to bezpodstawne.

W poniedziałek sąd umorzył postępowanie wobec mężczyzny. W ocenie sądu kierowca "miał prawo obawiać się o bezpieczeństwo matki oraz jej dziecka, a także działał ze świadomością, że czynność jaką wykonywała matka, była niestosowna".

Równocześnie sąd nie rozstrzygnął wprost kwestii czy zmiana pieluchy w autobusie jest legalna.

Wezwał policję bo kobieta zmieniała pieluchę dziecku w autobusie. Sprawą zajął się sąd

Wezwał policję bo kobieta zmieniała pieluchę dziecku w autobusie. Sprawą zajął się sąd

"Awantura" o pieluchę

W czerwcu ubiegłego roku kierowca bydgoskiego autobusu pokłócił się z jedną z pasażerek. Poszło o to, że kobieta podczas jazdy postanowiła zmienić dziecku pieluchę. - Pan kierowca podszedł i zapytał co robię, więc wytłumaczyłam, że przebieram dziecko, bo zrobiło kupę. Na co on, że mam opuścić pojazd. Nie zgodziłam, bo nie uważałam żebym zrobiła coś złego - opowiadała wówczas w rozmowie z TVN24 pani Agnieszka, matka dziecka.

Jak przekonywała zmiana pieluchy nie przeszkadzała innym pasażerom, czego nie można powiedzieć o kierowcy, który w rozmowie z policją miał twierdzić, że kobieta stwarza zagrożenie.

"Poczułam się jak przestępca, a przecież nic złego nie zrobiłam"

Jak opowiadała kobieta na przyjazd funkcjonariuszy czekała na przystanku przez prawie pół godziny.

- Gdy przyjechał patrol, poczułam się jak przestępca, a przecież nic złego nie zrobiłam. Gdyby pasażerowie pili piwo, kierowca pewnie by nie zadzwonił po straż miejską. A tu nagle afera, że dziecko przebrałam – mówiła młoda matka.

Policjanci, którzy wówczas przyjechali na miejsce, nie dopatrzyli się żadnego wykroczenia, zaś Miejski Zakład Komunikacji przekonywał, że nie zawsze zmiana pieluszki w autobusie jest stosowna.

Równocześnie kierownictwo MZK przyznało, że reakcja kierowcy była przesadzona. - Kierowca wykazał się nadwrażliwością. Nie powinien wzywać policji – przyznał wwtedy w rozmowie z TVN24 Lucjan Sieradzki z MZK Bydgoszcz.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: aa/ws/ec / Źródło: TVN 24 Pomorze

Czytaj także: