W ostrych słowach Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu i działacz opozycji w czasach komunizmu, skomentował próby wpływu partii rządzącej na funkcjonowanie Europejskiego Centrum Solidarności. "PiS chce zmienić na swoją modłę pamięć historyczną" – pisze.
We wtorek wieczorem doszło do spotkania pełniącej obowiązki prezydenta Gdańska Aleksandry Dulkiewicz z wicepremierem i ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Piotrem Glińskim. W spotkaniu uczestniczył także wiceminister kultury Jarosław Sellin oraz marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. Spotkanie dotyczyło obcięcia - z siedmiu milionów złotych do czterech - rządowych dotacji dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Może to uniemożliwić funkcjonowanie ECS.
- Nie ukrywam, że propozycje, które zostały złożone przez pana premiera, pana ministra są twarde, trudne - powiedziała Dulkiewicz po spotkaniu. - To jest dla mnie szalenie trudne, ja bym bardzo nie chciała, żeby instytucja została przejęta przez ministerstwo kultury, tak jak to się stało z Muzeum II Wojny Światowej, i na pewno do tego nie dopuścimy - zapewniła.
Borusewicz ostro o działaniach ministra
- Będziemy szukać rozwiązań, które spowodują, że ta instytucja będzie mogła spokojnie i stabilnie funkcjonować - przekonywał z kolei wiceminister kultury Jarosław Sellin. - Myślę, że poznaliśmy wzajemnie swoje intencje i uważamy wszyscy razem, że to jest bardzo ważna instytucja na mapie polskich instytucji kultury i polskich instytucji zajmujących się polityką historyczną, polityką pamięci - podkreślił Sellin.
Na to, jakie propozycje złożyli przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, światło rzuca dzisiejszy emocjonalny komentarz zamieszczony na portalu społecznościowym przez senatora Bogdana Borusewicza, jednego z legendarnych działaczy opozycji w czasach PRL. PiS, według niego, "żąda stanowiska wicedyrektora muzeum i kierowania jednym z ciał statutowych. Czyli chcą mieć wpływ na bieżącą działalność oraz na kształt i zmianę wystawy stałej".
Walka o historię
"Po wczorajszych rozmowach w Warszawie wicepremiera Glińskiego i wiceministra kultury Sellina z (pełniącą obowiązki - red.) prezydenta Gdańska i marszałkiem województwa, wiadomo już o co chodzi. PiS chce zmienić na swoją modłę pamięć historyczną" – pisze Borusewicz. "Chce przejąć naszą pamięć, nasze życie i naszą walkę, w której uczestniczyliśmy. PiS-owi nie podoba się wystawa: za mało Kaczyńskiego i Walentynowicz" – uważa.
Dalej Borusewicz pisze: "Przejął już Muzeum II Wojny Światowej, czyli pamięć nieżyjących naszych rodziców. Ale my żyjemy i pamiętamy jak było. Niech działacze PiS piszą historią swojego życia".
Sprawę skomentował nam dziś także inny działacz opozycji i członek Rady ECS - Bogdan Lis. - Warunki zaproponowane przez ministra dzieliłyby ECS na pół. Nikt na to nie wyrazi zgody - skomentował.
Przypomniał także w jaki sposób ministerstwo kultury przejęło Muzeum II Wojny Światowej. CZYTAJ WIĘCEJ >
"Prawdziwa" Solidarność
Lis informuje, że według propozycji ministra Glińskiego ECS-ie miałby powstać nowy dział imienia Anny Walentynowicz, który miałby zajmować się historią "prawdziwej Solidarności". - Nie wiem, co ma to oznaczać. Która Solidarność jest prawdziwa? - denerwuje się opozycjonista.
Minister podczas spotkania miał też twierdzić, że "miliony ludzi nie utożsamia się z ekspozycją" i "nie czuje się tam dobrze". Wskazać miał tu rodziny Anny Walentynowicz oraz Andrzeja Gwiazdę.
Lis zdradził też, że Rada myśli nad zorganizowaniem zbiórki publicznej, która miałaby uzupełnić dziurę budżetową Centrum.
Ministerstwo odpowiada komunikatem
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zdementowało informacje, "jakoby w jakikolwiek sposób zmierzało do "przejęcia" Europejskiego Centrum Solidarności". Zamieściło w tej sprawie komunikat.
"Żadna z propozycji przedstawionych pozostałym organizatorom ECS podczas spotkania w MKIDN nie miała charakteru ograniczającego niezależność tej instytucji ani naruszającego kompetencje pozostałych organizatorów. MKIDN stoi na stanowisku, że organizatorzy powinni mieć wpływ na sposób funkcjonowania tej instytucji stosownie do ich zaangażowania finansowego w jej prowadzenie. Dlatego oczekuje, że jako współorganizator o znaczącym zaangażowaniu, będzie mieć prawo do wskazywania wicedyrektora instytucji (dyrektora wskazuje Miasto Gdańsk). Proponuje również utworzenie w ramach ECS Działu im. Anny Walentynowicz z zespołem ok. 10 osób (przy obecnym zatrudnieniu w ECS na poziomie ponad 60 osób). Głównym organizatorem instytucji posiadającym podstawowe kompetencje decyzyjne pozostaje oczywiście Miasto Gdańsk. Propozycje MKIDN w żaden sposób nie ograniczają kompetencji Miasta Gdańska i nie stanowią ingerencji w kształt linii programowej ECS, a jedynie uzupełniają ją o brakujące – naszym zdaniem - elementy. Celem MKIDN jest przywrócenie Europejskiego Centrum Solidarności – zgodnie z jego misją - wszystkim spadkobiercom idei "Solidarności". ECS nie powinien – i nie może – być wykorzystywany instrumentalnie do bieżących działań polityczno-partyjnych. Nie może wykluczać ludzi "Solidarności", takich ludzi jak Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Kołodziej czy Andrzej Rozpłochowski. Oni też powinni być współgospodarzami tego miejsca, powinni odnajdować w nim wartości, które są im bliskie - napisano.
Ministerstwo w komunikacie apeluje do pozostałych organizatorów ECS, w szczególności do miasta Gdańsk jako głównego organizatora, o wykorzystanie szansy na nowe otwarcie Europejskiego Centrum Solidarności i włączenie w jego działalność – jako współgospodarzy i rzeczywistych współorganizatorów – wszystkich spadkobierców idei "Solidarności".
Zwraca też uwagę, że "zwiększenie dotacji dla ECS będzie możliwe poprzez podpisanie nowego aneksu do umowy założycielskiej. Zgodnie z obecnie obowiązującą umową z 8 listopada 2007 r. i aneksem z 2013 r., MKIDN jest zobowiązane do dotacji na rzecz ECS na poziomie 4 milionów złotych – i z tego zobowiązania się wywiązuje. W trakcie obowiązywania umowy, aneksem z 2013 r., pozostali współorganizatorzy obniżyli swoje obligatoryjne zaangażowanie na rzecz ECS (w tym miasto Gdańsk - z 4,5 miliona złotych do 3,5 miliona)".
Wyjście ministra
O zaplanowanej rozmowie dotyczącej dotacji dla Europejskiego Centrum Solidarności (ECS) poinformowała w ubiegły czwartek wieczorem pełniąca obowiązki prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. W czwartkowych "Faktach" TVN podkreśliła, że jest też po rozmowie z premierem Mateuszem Morawieckim.
Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński został wcześniej w czwartek w radiu RMF FM zapytany przez dziennikarza Roberta Mazurka o środki dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.
Na uwagę prowadzącego, że obiecał ECS dotację w wysokości siedmiu milionów złotych, a następnie wycofał się z tego i stwierdził, że przekaże cztery miliony, wicepremier odparł, że nie odpowie na to pytanie.
- Nie będę mówił o sprawach Gdańska w związku ze śmiercią prezydenta Adamowicza. Jeszcze dwa tygodnie nie minęły od tych dramatycznych wydarzeń. Nie będziemy rozmawiać na ten temat - powiedział minister.
Mazurek tłumaczył, że to pytanie dotyczy finansowania instytucji i spraw budżetowych, a nie zabójstwa Pawła Adamowicza, ale Gliński powtórzył, że "nie będzie się do tego ustosunkowywał". - Te informacje są nierzetelne i nie będziemy o tym rozmawiali. Dziękuję bardzo. Dziękuję panu za rozmowę - powiedział, po czym odpiął mikrofon i wyszedł ze studia. CZYTAJ WIĘCEJ >
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24