- Prokurator nie wskazał żadnych rzeczy, które miałem zrobić na rzecz Włodzimierza Groblewskiego i drugiego oskarżonego w zamian za rzekome korzyści - powiedział przed sądem Jacek Karnowski podczas pierwszej rozprawy w sprawie rzekomych łapówek, które miał przyjąć Jacek Karnowski. Na samorządowcu ciążą trzy zarzuty: przyjęcie dwóch łapówek oraz złożenia fałszywego oświadczenia w sopockim magistracie.
Zdaniem prokuratury Karnowski skorzystał z łapówek w postaci napraw aut wartych w sumie ponad 17 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od miejscowego przedsiębiorcy budowlanego. Prezydent ma też zarzut złożenia fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla urzędu miejskiego w Sopocie.
"To była prowokacja wymierzona w Tuska"
Oprócz Karnowskiego na ławie oskarżonych zasiadają także diler samochodowy Włodzimierz G. oraz właściciel firmy budowlanej Marian D.
W trzystronicowym oświadczeniu rozdanym mediom przed rozpoczęciem rozprawy, Karnowski podkreślił, że jest niewinny.
- Po latach okazało się, że cała sprawa była montowana na polityczne zamówienie i że była to prowokacja wymierzona w osobę premiera Donalda Tuska. Miała być według prokuratury "wielka afera sopocka", a pozostały trzy absurdalne kwestie, nie oparte na żadnych wiarygodnych dowodach - czytamy we fragmencie pisma.
Zdaniem Karnowskiego prokuratura od początku działała w jego sprawie w sposób "tendencyjny i nieobiektywny".
- Sześć lat temu w blasku fleszy prokuratura wydała na mnie wyrok skazujący. Towarzyszyło temu trałowe śledztwo Urzędu Miasta Sopotu, wielogodzinne przesłuchania moich współpracowników i rodziny. To był ogromny cios. Mogłem - jak wielu pewnie by chciało - wycofać się z życia publicznego, siedzieć cicho i czekać na dalsze losy (...) Chwilami czułem się, jak Dawid z Goliatem, albo jeszcze gorzej, bo zupełnie bezsilny - głosi oświadczenie.
"Nie rozumiem aktu oskarżenia"
Przed sądem Karnowski powtórzył, że nie przyznaje się do zarzutów.
- Nie rozumiem tego aktu oskarżenia i jego uzasadnienia. Prokurator nie wskazał żadnych rzeczy, które miałem zrobić na rzecz Włodzimierza Groblewskiego i drugiego oskarżonego w zamian za rzekome korzyści. Prokurator pisze, że korzyści miano mi udzielić w celu uzyskania mojej przychylności na przyszłość, ale nie daje na to żadnych dowodów - mówił prezydent Sopotu.
Wyjaśnił, że nigdy nic za darmo nie otrzymał od Groblewskiego i drugiego oskarżonego. - Byli oni traktowani jak każdy inny przedsiębiorca w Sopocie - dodał.
Prezydent Sopotu poinformował, że np. na Groblewskiego nałożona została kara kilku tysięcy złotych za opóźnienia w dostarczeniu samochodu osobowego na potrzeby magistratu, urząd wielokrotnie odrzucał też jego wnioski o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego na terenie, gdzie znajdowała się jego firma. W przypadku zaś Mariana D. jego firma już po wykonaniu prac ziemnych na rzecz Karnowskiego przegrała trzy miejskie przetargi.
Karnowski argumentował też, że dokonywał napraw samochodów nie tylko w warsztacie firmy Groblewskiego, ale też u innego dilera samochodowego w Sopocie. Ponadto według prezydenta Sopotu w dokumentach przedstawionych przez prokuraturę mowa jest o wymianach części, które nie pasują do jego aut, takich jak np. opony, części blacharskie i klocki hamulcowe.
Głównie chodziło o łapówki
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zajmowała się śledztwem ws. Karnowskiego od lipca 2008 r. Na początku oskarżyła go o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego.
Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od jego urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został przez biznesmena zniszczony.
Prokuratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów.
Część zarzutów umorzyli
W toku sprawy w sumie pięć korupcyjnych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu. Ostatnie z pięciu umorzeń miało miejsce pod koniec ub. roku: szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wówczas wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa,md / Źródło: PAP