CZYTAJ KONKRET24. WERYFIKACJA FAKE-NEWS, FACT-CHECKING, ANALIZA INFORMACJI Z SIECI >>>
Niedziela, 10 września. Pod artykułem "Rzeczpospolitej", informującym o nocnym wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną, komentarze na Facebooku mnożą się w szybkim tempie. Użytkownik Luk Asz pisze: "Ciekawe, że atak nastąpił zaraz po tym, jak Nawrocki oznajmił, że nie wyśle żadnego wojska na Ukrainę. Zresztą nie pierwszy raz Ukraina chce Polskę wciągnąć do wojny".
Podobnych głosów są dziesiątki. W komentarzach roi się od krótkich, kąśliwych zdań mających wspólny mianownik - nieufność. Podejrzenia mieszają się tu z teoriami spiskowymi. Wśród tzw. reakcji użytkowników dominuje "haha". "Motłoch uwierzył w te bzdety?" - pyta Jan Kowalski, anonimowy profil bez zdjęcia.
"Rosyjskie z Kijowa. Dlaczego Ukraińcy strzelają w nas ruskimi dronami? Skąd wzięli? Kupują od Ruskich?" - dodaje Joanna z Warszawy, obserwowana przez ponad 700 osób, która regularnie udostępnia treści antyszczepionkowe i wpisy Grzegorza Brauna.
"Chcą wcisnąć nas na wojnę"
Tego samego dnia w trybie alarmowym przy jednym stole zasiadają przedstawiciele instytucji czuwających nad bezpieczeństwem w polskiej cyberprzestrzeni. To Połączone Centrum Operacji Cyberbezpieczeństwa - narada kryzysowa, którą minister cyfryzacji zwołuje w sytuacjach zagrożeń, takich jak atak hakerski na infrastrukturę krytyczną czy kampania dezinformacyjna. W tym przypadku dezinformacja towarzyszy prowokacji wojskowej.