Gdy w poniedziałek podczas maratonu w Bostonie doszło do wybuchów, pierwszy o nich poinformował Twitter. Przez pierwsze minuty po tragedii był najlepszym i najszybszym źródłem informacji. Jednak im więcej czasu mijało, tym jego rola malała, a zamiast faktów, pojawiały się niesprawdzone plotki - wskazuje brytyjski "Guardian".