Policjanci z Wałcza (woj. zachodniopomorskie) otrzymali informację od operatora telefonu alarmowego numeru 112 o mężczyźnie, do którego zadzwoniła pięcioletnia dziewczynka i powiadomiła o swoim zaginięciu. Zgłoszenie było żartem dziesięciolatka.
Mieszkaniec Wałcza odebrał telefon od nieznanego numeru, w którym usłyszał głos dziewczynki, która powiedziała mu o swoim zaginięciu. Mężczyzna wziął pod uwagę fakt, że cała sytuacja może być żartem, ze względu na zmodulowany głos dziecka, jednak na wszelki wypadek zadzwonił na telefon alarmowy 112.
Starsza aspirant Beata Budzyń, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wałczu, zrelacjonowała, że po ustaleniu numeru telefonu „dziecka”, który został zarejestrowany na terenie powiatu pilskiego, informacje zostały przekazane funkcjonariuszom tamtejszej jednostki. Mundurowi od razu pojechali we wskazany adres.
Dla żartu dzwonili do przypadkowych ludzi
Sprawcą całego zamieszania okazał się 10-letni chłopiec. Z dzieckiem już rozmawiali rodzice, którzy dowiedzieli się o całej sytuacji.
- Chłopiec opowiedział, że był z kolegami w skateparku i tam bawili się, dzwoniąc na numery telefonów, które były na pobliskich banerach. Potem wrócił do domu i zadzwonił pod jeden z wcześniej zapisanych numerów i udawał pięciolatkę, która zaginęła - powiedziała policjantka.
Funkcjonariusze porozmawiali z 10-latkiem i wyjaśnili, dlaczego nie wolno tak robić oraz co złego mogło wyniknąć z całej sytuacji. O całym zdarzeniu został powiadomiony sąd rodzinny. Ze względu na to, że 10-latek nie może odpowiadać za swoje czyny, zrobią to za niego jego rodzice. Sprawa będzie dotyczyła demoralizacji.
- Chłopiec nie naraził służb na żadne koszty, więc sędzia prawdopodobnie zastosuje środki wychowawcze. W tej sytuacji może to być upomnienie czy rozmowa dyscyplinująca - wyjaśniła Budzyń.
Dodatkowo rodzice dziecka mogą zostać obciążeni finansowo przez sąd.
Źródło: tvn24.pl, KPP Wałcz
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock