- Spojrzałem w prawo i zobaczyłem, jak ludzie odbijają się od tego forda. Tragiczne przeżycie. Strasznie dużo krwi, ludzie krzyczeli. Najbardziej utkwił mi w głowie krzyk dwójki dzieci. Nie mogłem się otrząsnąć przez pierwsze kilka godzin - opisuje jeden ze świadków wypadku na placu Rodła w Szczecinie (woj. zachodniopomorskie). Igor i Mikołaj opowiedzieli o tym, co widzieli oraz emocjach, jakie towarzyszyły im w momencie, gdy auto wjechało w grupę pieszych.
Igor, z którym rozmawiała reporterka TVN24, powiedział, że widział kierowcę na kilka chwil przed wypadkiem.
- Siedziałem w tym czasie w samochodzie nauki jazdy i ten mężczyzną zdążył mnie ominąć. Była sekunda, może dwie i było słychać potężny huk. Na początku była taka myśl, że wjechał może w lampę. Dojechaliśmy do skrzyżowania i zawróciliśmy. Przy mężczyźnie stało z 40 osób. Zrobił się też straszny korek - relacjonował Igor.
Czytaj też: Staranował pieszych w centrum Szczecina. Relacje świadków - Ten kierowca jechał na oko 70-80 km/h buspasem pod prąd. Cała przednia szyba była zbita i uchylone lewo okno, przez które wystawała mu głowa. Na wysokości przystanku autobusowo-tramwajowego na wysepce wjechał na czołówkę z drugim samochodem. Siłą rozpędu wjechał w trzy kolejne osoby. Miałem tę osobę 30 cm od siebie i patrzyłem się na nią chwilę przed tym, jak wjechała w grupę ludzi. To było przerażające - dodał w rozmowie z TVN24.
Z kolei Mikołaj, drugi ze świadków, jechał rowerem po ścieżce rowerowej. Widział, jak ford fiesta wjeżdża w ludzi. -Spojrzałem w prawo i zobaczyłem, jak ludzie odbijają się od tego forda. Tragiczne przeżycie. Strasznie dużo krwi, ludzie krzyczeli. Najbardziej utkwił mi w głowie krzyk dwójki dzieci. Nie mogłem się otrząsnąć przez pierwsze kilka godzin - powiedział.
Niewiele brakowało, aby to w niego wjechał samochód. - Gdybym wjechał na pasy pięć sekund później, ten kierowca wjechałby we mnie. Moją pierwszą reakcją było zejście z roweru, ściągnięcie torby i wykonanie telefonu na 112. Z innym z rowerzystów staraliśmy się pomóc poszkodowanym. Po kilku minutach przyjechały służby ratunkowe - przyznał.
Prokuratorskie śledztwo
Szczecińska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w kierunku usiłowania zabójstwa wielu osób i spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. - Dotychczasowe ustalenia śledztwa pozwoliły na przyjęcie, że zdarzenie - wjechanie w grupę ludzi - miało charakter intencjonalny i umyślny - powiedział w rozmowie z TVN24 Piotr Wieczorkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Nie wykryto alkoholu i środków psychotropowych w organizmie kierowcy.
- Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia - relacjonował na antenie TVN24w sobotę reporter Bartosz Bartkowiak.
Grozi mu dożywocie
- Mężczyzna usłyszał jeden zarzut o kumulatywnej kwalifikacji prawnej obejmującej: usiłowanie zabójstwa wielu osób, w połączeniu z spowiadaniem katastrofy w ruchu lądowym, w połączeniu z ucieczką z miejsca zdarzenia oraz spowodowanie obrażeń u poszczególnych osób - powiedział w niedzielę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Piotr Wieczorkiewicz. Podejrzanemu grozi kara nawet dożywocia.
Prokuratura złożyła wniosek do sądu o tymczasowy areszt. Sąd przychylił się do tego wniosku z uwagi na obawę matactwa i ukrycia się, zagrożenie wysoką karą, wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu.
Najciężej ranna jest 58-latka
Wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski podsumował w sobotę po południu, że na miejscu wypadku pracowało 18 zespołów pogotowia ratunkowego i 70 policjantów. - Pośród dwudziestu poszkodowanych jest sześciu obywateli ukraińskich. Lista nazwisk została już przekazana konsulowi - powiedział.
Jarosław Bursa, lekarz dyżurny SOR Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego Szczecin przekazał, że z 20 rannych w najcięższym stanie są 58-latka oraz 22-latka. Kobiety są pod stałą opieką lekarzy. Obie są obywatelkami Polski.
Cztery kolejne osoby są w stanie ciężkim.
Wśród szóstki dzieci, które zostały poszkodowane, nie ma przypadków zagrożenia życia a ich obrażenia są mniejsze. Poszkodowani znajdują się w siedmiu szczecińskich szpitalach.
Autem wjechał w grupę przechodniów
Do dramatycznego wypadku doszło w piątek na placu Rodła w centrum Szczecina. 33-latek autem osobowym staranował grupę przechodniów, a następnie zaczął uciekać. Po przejechaniu około kilometra zderzył się z trzema innymi samochodami i ranił kolejne osoby. Kierowca został zatrzymany.
W wyniku wypadku poszkodowanych zostało 20 osób, czyli o jedną więcej niż pierwotnie podawały służby. 20. osoba zgłosiła się do szpitala w sobotę. Najmłodsza ranna osoba to 5-letnie dziecko, najstarsza ma 62 lata.
Najciężej ranne kobiety przewieziono do lecznicy przy Unii Lubelskiej. Tutaj także przebywa troje nieletnich, w tym dwoje nastolatków, których stan jest określany jako dobry.
Ustalenia policji po wypadku
Zatrzymany kierowca to 33-letni mieszkaniec Szczecina, polskiej narodowości. Według wstępnych ustaleń policji sprawca był trzeźwy. Był w pojeździe sam. Wjechał w ludzi stojących przed przejściem dla pieszych, obok przystanku tramwajowego. Po wypadku uciekł.
- Mężczyzna odjechał z miejsca zdarzenia w innym kierunku, tam spowodował kolizję z trzema innymi pojazdami. W wyniku tych kolizji ucierpiały osoby podróżujące tymi pojazdami - relacjonował młodszy aspirant Paweł Pankau ze szczecińskiej policji.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24/ Internauta