Podczas koncertów odbywających się w nocy z soboty na niedzielę w pewnym momencie doszło do rozpylenia gazu pod sceną. Organizatorzy festiwalu twierdzą, że to był wypadek, a pojemnik z gazem należał do ochroniarza. Według przekazanych redakcji TVN24 informacji, mężczyzna zwrócił uwagę na osobę, która zasłabła i potrzebowała pomocy. Wtedy to miało dojść do rozpylenia gazu. Na razie nie wiadomo, czy doszło do tego na skutek niewłaściwego użytkowania gazu czy awarii.
Artur Dejnowicz, pełnomocnik organizatora imprezy podkreśla, że okoliczności zdarzenia są obecnie wyjaśniane. Zaznaczył, że za ochronę imprezy odpowiadała firma, która też prowadzi postępowanie wyjaśniające.
- Od ustaleń zależy, jakie kroki zostaną podjęte później - zaznacza Artur Dejnowicz.
Kilkanaście osób ucierpiało
Na skutek zdarzenia kilkanaście osób miało skarżyć się na podrażnienia oczu i układu oddechowego. Udzielono im pomocy w znajdującym się na terenie imprezy punkcie medycznym.
- Na miejscu była też policja, straż pożarna i ratownicy medyczni - zaznacza Dejnowicz.
Po incydencie koncerty były na kilkanaście minut wstrzymane. Potem jednak impreza toczyła się normalnie.
Autorka/Autor: bż
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wypadki i Pożary w Zachodniopomorskim