Policjanci z Białogardu zostali wezwani do awantury domowej w Karlinie (Zachodniopomorskie). Na miejscu zauważyli, że półtoraroczny chłopiec ma ślady poparzeń. Wezwali pogotowie ratunkowe. Rodzice dziecka usłyszeli zarzuty.
Oficer prasowa policji w Białogardzie, aspirant Kinga Plucińska-Gudełajska powiedziała, że półtoraroczne dziecko ze śladami poparzeń twarzy i tułowia zostało przewiezione do szpitala w Szczecinie. - Rodzice zostali zatrzymani, oboje byli trzeźwi - dodała policjantka. Mężczyźnie pobrano także krew do badań na zawartość substancji psychoaktywnych.
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, prok. Ewa Dziadczyk powiedziała, że według rodziców dziecko miało poparzyć się gorącą zupą.
- Śledztwo wszczęte zostało w kierunku znęcania się nad dzieckiem – przekazała rzeczniczka. Prokurator Dziadczyk zaznaczyła, że przyjęta kwalifikacja może w toku postępowania zostać jeszcze zmieniona.
W środę 40-latek usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy półtorarocznemu chłopcu oraz spowodowania obrażeń ciała u starszego dziecka. Podejrzany złożył wyjaśnienia, do nieudzielenia pomocy półtorarocznemu dziecku przyznał się, ale do przemocy nie. Na wniosek prokuratury mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.
W czwartek zarzut nieudzielenia pomocy poparzonemu dziecku usłyszała jego matka. Zastosowano wobec niej dozór policyjny. Kobieta nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów.
Obu rodzicom grozi do pięciu lat więzienia.
Lekarze nie udzielają informacji na temat stanu zdrowia chłopca. Para ma jeszcze jedno dziecko, które podczas policyjnej interwencji przebywało u rodziny.
Niebieska Karta została zamknięta
Rodzina miała założoną niebieską kartę w poprzednim miejscu zamieszkania, która została już zamknięta. Katarzyna Gryszun, dyrektorka Miejsko Gminnego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Karlinie wyjaśniła, że kartę założono w 2022 roku, wówczas mieli tylko jedno dziecko.
- W związku z tym, że mężczyzna opuścił miejsce zamieszkania, nie przebywał tam, procedura niebieskiej karty została zamknięta - doprecyzowała dyrektorka.
Kobieta wraz z dziećmi wyprowadziła się z okolicy, jednak pod koniec maja tego roku powróciła do Karlina.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24