Zmarł książę Friso. Przez rok był w śpiączce po zasypaniu lawiną


Nie żyje holenderski książę Johan Friso, który od przeszło roku był w śpiączce. W lutym 2012 r. zasypała go lawina w Alpach. "Książę Friso zmarł z powodu komplikacji, które powstały w wyniku uszkodzenia mózgu spowodowanego przez niedotlenienie. Miał 44 lata" - oświadczył rząd Holandii.

Johan Friso został zasypany przez lawinę podczas jazdy na nartach w pobliżu miejscowości Lech na zachodzie Austrii 17 lutego 2012 roku.

Prawie godzinna reanimacja

Książę oraz jego 42-letni austriacki towarzysz znajdowali się na stoku poza trasami zjazdowymi. Miejsce wypadku nie było jednak objęte zakazem jazdy na nartach. Obowiązywał wtedy czwarty w pięciostopniowej skali stopień zagrożenia lawinowego.

Zaalarmowani ratownicy przybyli na miejsce wypadku śmigłowcem. Książę miał przy sobie włączony sygnalizator, co pozwoliło odnaleźć go już w 20 minut po zasypaniu. Od razu poddano go reanimacji, po czym śmigłowiec przewiózł go do szpitala w Innsbrucku.

Reanimacja Johana Friso trwała prawie 50 minut. Jednak badanie metodą rezonansu magnetycznego wykazało, że brak tlenu spowodował ”rozległe uszkodzenie” mózgu.

Lech to stacja narciarska w regionie Vorarlberg na granicy ze Szwajcarią, dokąd holenderska rodzina królewska regularnie przyjeżdża na narty.

Ślub za cenę prawa do tronu

Johan Friso był młodszym bratem następcy holenderskiego tronu, księcia Wilhelma Aleksandra. W 2003 roku ogłosił chęć ożenienia się z Mabel Wisse Smith, której przeszły związek z gangsterem oznaczał, że para nie otrzyma oficjalnej zgody dworu królewskiego.

Książę pomimo tego zdecydował się na małżeństwo, co oznaczało pozbawienie go prawa do tronu. Friso zostawił żonę i dwie córki - siedmioletnią Luanę i sześcioletnią Zarię.

Autor: rf//gak / Źródło: reuters, pap