Sprawcą piątkowego wybuchu w hotelu w Kopenhadze był najprawdopodobniej bokser czeczeńskiego pochodzenia - poinformowała w środę policja. Choć mężczyznę zatrzymano wkrótce po eksplozji, śledczy mieli problem z ustaleniem jego tożsamości. Zamachowiec nie chciał współpracować z policją - podczas przesłuchań twierdził, że nie pamięta, jak się nazywa i ile ma lat.
- Nie mamy stuprocentowej pewności co do jego tożsamości, jednak wydaje nam się, że najprawdopodobniej chodzi o Lorsa Dukajewa, urodzonego w 1986 roku w Czeczenii (...), boksera, który od pięciu lat mieszka w Liege, na wschodzie Belgii - powiedział na konferencji prasowej prowadzący śledztwo Svend Foldager.
Foldager dodał, że podejrzany nie zaprzeczył tym informacjom.
Ranny został tylko zamachowiec
W piątek w łazience hotelu Jorgensen w centrum duńskiej stolicy doszło do wybuchu. W wyniku eksplozji lekko ranny został tylko sprawca incydentu, którego aresztowano w pobliskim parku, gdy uciekał z miejsca zdarzenia. W jego pokoju hotelowym znaleziono broń i dwa załadowane magazynki.
Po tajemniczym incydencie, który mógł być nieudanym zamachem terrorystycznym, duńskie władze nieznacznie podwyższyły stan gotowości antyterrorystycznej.
We wtorek duńska policja opublikowała zdjęcia podejrzanego i zaapelowała o pomoc w identyfikacji mężczyzny, a w środę duński dziennik "BT" napisał, że mężczyznę na zdjęciach rozpoznał jego były trener z klubu boksu w Liege. - Jest Czeczenem i przez pięć lat trenował w naszym klubie - powiedział Albert Syben. Dodał, że dziewczyna Dukajewa poinformowała go, że jej chłopak "wyjechał w zeszłym tygodniu do Luksemburga i od tego czasu nie mogła się z nim skontaktować".
Według gazety "La Meuse", Dukajew często podróżował między Czeczenią, Niemcami a Belgią.
Źródło: PAP, tvn24.pl