- Sierpień to miesiąc europejskich wakacji i miliony turystów z całej Europy zjeżdżają się do Barcelony. Możemy się spodziewać też wśród ofiar obcokrajowców - mówił były ambasador Polski w Madrycie oraz w USA Ryszard Schnepf w TVN24 BiS i TVN24. O ataku rozmawiali też Krzysztof Liedel z Centrum Badań nad Terroryzmem w Collegium Civitas i Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Ryzykami Społecznymi w Collegium Civitas.
Rozpędzona furgonetka w czwartek po południu wjechała w ludzi w rejonie Placu Katalońskiego w centrum Barcelony. W czwartek wieczorem przedstawiciel władz Katalonii potwierdził, że co najmniej 13 osób nie żyje, a co najmniej 50 jest rannych.
"Hiszpanie są głęboko doświadczeni"
- Sierpień to miesiąc europejskich wakacji i miliony turystów z całej Europy zjeżdżają się do Barcelony właśnie. Barcelona jest jednym z centrów turystyki. Możemy się spodziewać też wśród ofiar obcokrajowców - przewidywał były ambasador Polski w Madrycie oraz w USA Ryszard Schnepf. Przypomniał, że "Hiszpanie są głęboko doświadczeni" atakami terrorystycznymi. - To są lata zmagania się z terroryzmem różnych kolorów i z różnych powodów. Wbrew potocznym sądom, które mówią o tym, że Hiszpanie są emocjonalni, spontaniczni, ale mało zorganizowani, Hiszpanie to niezwykle rozsądny i zdyscyplinowany naród. Jestem przekonany, że stawią czoła i tej również sytuacji. Ponieważ potrafią się dobrze zorganizować, potrafią zrozumieć także tak tragiczne zjawiska. A służby hiszpańskie są niezwykle efektywne - podkreślił. - Nie możemy myśleć o całkowitym uniknięciu ataków terroryzmu. To są sytuacje, które nawet przy dużej liczbie informacji nie dostarczają materiału, który mógłby wyeliminować całkowicie tego typu zjawiska. Musimy być na to przygotowani i wzmóc starania oraz współpracę międzynarodową, żeby unikać tego typu sytuacji - ocenił Schnepf.
"Państwo Islamskie zbliża się do upadku"
Zdaniem Schnepfa "Państwo Islamskie przeżywa ogromne trudności, jest pod naporem sił koalicji, zbliża się do upadku". - Nie jest wykluczone, że to jeden z takich desperackich aktów, który ma pokazać, że jednak terroryzm islamski wciąż działa - stwierdził.
- Paradoksalnie to, że Państwo Islamskie jest w odwrocie na pograniczu Syrii i Iraku, powoduje wprost proporcjonalny wzrost zagrożenia właśnie na terenie Europy - przyznał Krzysztof Liedel z Centrum Badań nad Terroryzmem w Collegium Civitas.
Przypomniał, że "w Europie cały czas intensywnie prowadzony jest proces radykalizacji". - Jest mnóstwo osób, które były przygotowane do tego, żeby wyjechać do Syrii i walczyć, a ze względu na porażkę Państwa Islamskiego tam, tu zostali. Są bardzo często sfrustrowani i pozostawieni sami sobie - powiedział.
- Są w stanie samodzielnie podjąć decyzję o przeprowadzeniu takiego ataku bez należenia do żadnej grupy, organizacji - dodał Liedel. Zaznaczył, że służbom łatwiej rozpracowuje się grupy zorganizowane, a ta "prymitywna taktyka" jest dużo trudniejsza do rozpracowania i zapobiegania.
- Ciężarówka jako taka, nóż, młotek - to są narzędzia dość rozpaczliwe. Ale można je zamienić w strategię - ocenił Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Ryzykami Społecznymi w Collegium Civitas. - Al-Kaida wypracowała taką taktykę, która nazywa się "wykrwawianie". Polega na tym, żeby tych ataków po prostu było dużo, a na takie narzędzia może pozwolić sobie każdy - dodał.
Zgodził się też z Liedlem, że trudno jest obserwować kogoś, kto wcześniej nie popełnił przestępstwa i nie należy do żadnej organizacji. Dodał jednak, że tak zwane Państwo Islamskie w ogóle nie ma struktury, jest raczej "franczyzą, do której może przystąpić każdy" niż "siecią" jak Al-Kaida.
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24