W środowym zamachu na redakcję tygodnika "Charlie Hebdo" w Paryżu zginęło 12 osób, w tym ośmiu dziennikarzy, a 11 osób zostało rannych, w tym cztery ciężko. Według policji zamachu dokonały trzy osoby. Bracia, 34-letni Said i 32-letni Cherif Kouachi, są poszukiwani.
Agencja AFP opisyała następująco przebieg wydarzeń: około godz. 11.20 dwóch mężczyzn ubranych na czarno i zamaskowanych, uzbrojonych w kałasznikowy, pojawiło się na ulicy Nicolas-Apper pod numerem 6. Krzyczeli: "Czy tu jest +Charlie Hebdo+?". Spostrzegłszy, że pomylili adres, udali się pod numer 10, gdzie znajduje się redakcja tygodnika.
Tam przy wejściu sterroryzowali współpracującą z tygodnikiem "Charlie Hebdo" rysowniczkę Corinne Rey wchodzącą do redakcji wraz z małą córkę. Kazali jej wpisać kod umożliwiający wejście do budynku. Po wejściu otworzyli ogień na recepcji, a potem weszli na drugie piętro.
Źródło policyjne powiedziało AFP: "Dwóch mężczyzn otworzyło następnie ogień, zabijając z zimną krwią osoby zebrane na kolegium redakcyjnym i policjanta, który zajmował się ochroną Charba (pseudonim rysownika Stephane'a Charbonniera) i który nie zdążył zareagować". Zginęli rysownicy: Charbonnier, Jean Cabut (Cabu), Bernard Verlhac (Tignous) i Georges Wolinski, a także dziennikarz i ekonomista Bernard Maris. W środę AFP pisała, że masakrę przeżyła jedna osoba, która zdołała ukryć się pod stołem. Słyszała ona dwóch mężczyzn krzyczących: "Pomściliśmy proroka" i "Allah Akbar". Była to właśnie Corinne Rey. Wiadomo też, że przeżyła jej córka.
Śmierć policjantów
Około godz. 11.30 policja odebrała sygnał alarmowy o strzałach w siedzibie tygodnika. Na miejsce pojechali funkcjonariusze. Dwóch napastników zaczęło uciekać, znów krzyczeli "Allah Akbar". Starli się z lokalnym patrolem policji, rozpoczęła się intensywna wymiana ognia. Sprawcy zdołali odjechać czarnym citroenem C3.
Następnie natrafili na oznakowany samochód policyjny i ostrzelali go; policjanci odpowiedzieli ogniem. Na rozpowszechnionym w internecie wideo widać, jak nieumundurowany policjant zostaje ranny i pada na ziemię. Sprawcy wyszli z samochodu, podeszli do rannego, jeden z nich zabił funkcjonariusza strzałem w głowę. Według AFP autentyczność nagrania, na którym widać zabójstwo policjanta, została potwierdzona.
Stłuczka i kradzież samochodu
Następnie sprawcy odjechali samochodem. Według innego nagrania przed odjazdem krzyczą: "Pomściliśmy proroka Mahometa, zabiliśmy Charlie Hebdo!". Nieco dalej zderzyli się z innym autem; jego kierowca jest lekko ranny. Później sprawcy zostawili swój samochód koło parku Buttes Chaumont na północnym wschodzie Paryża. Następnie sterroryzowali bronią przypadkowego kierowcę i uciekli jego samochodem na północ stolicy. Służby bezpieczeństwa tracą ich trop - relacjonuje AFP.
To oni?
Po godz. 21.00 policja opublikowała dane i zdjęcia dwóch braci - 34-letniego Saida i 32-letniego Cherifa Kouachi. Jak twierdzą francuskie media, to oni są głównymi podejrzanymi. Policja wpadła na ich trop po tym, gdy porzucili pierwszy samochód, którym uciekali. Miał w nim zostać dowód osobisty lub paszport starszego z braci.
Podejrzani, uciekając w kierunku północnych przedmieść Paryża ukradli potem drugi samochód i nim najprawdopodobniej wyjechali z miasta. Tymczasem policja przeniosła w nocy akcję do oddalonego o 160 km od stolicy Reims. Tam w ręce policji oddał się 18-letni Hamyd Mourad, trzeci podejrzany o współudział w ataku lub jego organizacji. Nastolatek twierdzi, że jest niewinny, wciąż jednak jest przesłuchiwany. Śledczy zatrzymali też siedmiu członków rodzin braci Kouachi, do których trafili dzięki dokumentowi tożsamości Saida.
W czwartek poszukiwania mężczyzn trwają.
Autor: mtom\kwoj / Źródło: PAP