Mieszkańcy miasta Belmont w Kalifornii nie mogą palić papierosów w mieszkaniach. To oficjalny zakaz władz miasta. Nie jest tak źle, bo w pierwotnej wersji projektu zakaz miał być wprowadzony nawet w samochodach i w domkach jednorodzinnych.
Prawo to jest prawdopodobnie najostrzejszą regulacją dotyczącą zakazu palenia na świecie. - Szczekający pies nam przeszkadza, ale nas nie zabija - bierne palenie tak - twierdzą autorzy projektu. Dodatkowym argumentem za wprowadzeniem obostrzeń był pożar, który wybuchł od niedopałka w ośrodku dla emerytów w Belmont.
Zakaz palenie dotyczy wszystkich budynków, które mają wspólne ściany, podłogi lub sufity dla kilku mieszkań. Dymka można puścić zatem tylko w domku jednorodzinnym.
Kij ma dwa końce
Walkę o zakaz palenia rozpoczął 84-letni Ray Goodrich. Wraz z innymi mieszkańcami ośrodka dla emerytów poskarżył się, że w domu spokojnej starości przeszkadza mu dym, który przenika przez ściany zamieszkiwanego przez nich budynku.
Przeciwnicy zakazu argumentują, że jest to zamach na wolność osobistą. - Takie praktyki są niedopuszczalne, szczególnie w Stanach Zjednoczonych - mówi 72-letnia Edith Fredrickson, która pali od wielu lat. - Wyjadę z tego miasta, bo zamierzam nadal palić - dodała Fredrickson.
Źródło: nytimes.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu