Zachodnie media: Koniec złudzeń. Phenian groźniejszy niż Teheran


Próba rakietowa Korei Północnej powinna rozwiać wszelkie złudzenia, że jej nowy lider, kształcony w Szwajcarii Kim Dzong Un, jest bardziej ugodowy i otwarty na współpracę ze społecznością międzynarodową niż jego ojciec - piszą w czwartek zachodnie dzienniki. "Korea jest bardziej niż Teheran zaawansowana w pracach nad pociskami balistycznymi" - stwierdza "Financial Times".

Ostatnia udana próba rakietowa Korei Północnej, w wyniku której - jak podano - na orbitę okołoziemską wyniesiony został satelita meteorologiczny, musi rozwiać wszelkie nadzieje na współpracę Kim Dzong Una ze wspólnotą międzynarodową - pisze "Financial Times". Przeciwnie, można mieć wrażenie, że kontynuuje politykę nuklearną swojego zmarłego ojca - stwierdza gazeta.

"Ostatnio świat bardziej martwił się programem nuklearnym Iranu. Tymczasem to Korea Północna powinna budzić większe zaniepokojenie. Ma kilka obiektów do wzbogacania uranu i kilka bomb nuklearnych. Jest też bardziej niż Teheran zaawansowana w pracach nad pociskami balistycznymi" - zaznacza "FT". Podkreśla, że choć może zabrać jeszcze kilka lat, zanim Korea Północna rozwinie technologię pocisków z głowicami nuklearnymi, najnowsza próba rakietowa nie może przejść bez konsekwencji, jak to stało się w kwietniu.

2012: Rok siły i pomyślności

"New York Times" podkreśla z kolei, że choć Phenian nie potrafi wykarmić własnych obywateli, dołączył do krajów dysponujących pieniędzmi i fachową wiedzą, które są w stanie wybudować i wystrzelić rakietę dalekiego zasięgu i umieścić na orbicie satelitę.

"To zła wiadomość dla mieszkańców Korei Północnej, którzy cierpią, ponieważ są pozbawieni podstawowych dóbr przez brutalny reżim, a także dla regionu, który po raz kolejny będzie musiał poskromić agresję Korei Północnej" - dodaje nowojorski dziennik.

Jak odnotowuje "Washington Post", większość ekspertów sądzi, że Kim dążył do przeprowadzenia próby rakietowej, aby umocnić swą pozycję w kraju. Zbliża się rocznica śmierci jego ojca, Kim Dzong Ila i trzeba było zrobić coś, co wyglądałoby na realizację obietnic reżimu, że rok 2012 będzie rokiem "siły i pomyślności".

Co więcej, według gazety jest bardzo prawdopodobne, że nowy przywódca będzie powtarzał sztuczki swych poprzedników, ojca i dziadka, prowokując USA i Koreę Południową, by próbowały powstrzymać postępowanie Phenianu przekupując reżim pieniędzmi i dostawami żywności.

"Korea Północna już dawno nauczyła się składać czcze obietnice odstąpienia od prób rakietowych lub zamrożenia programu nuklearnego w zamian za taką pomoc, którą inkasuje, po czym wycofuje się z obietnicy - pisze "WP".

"Słoneczna polityka" sąsiada?

Dziennik przypomina, że ostatnia próba rakietowa reżimu nastąpiła w kwietniu, zaledwie kilka tygodni po uzgodnieniu z administracją prezydenta Baracka Obamy, że zamrozi swe programy w zamian za 240 tys. ton żywności (której ostatecznie nie dostarczono) i de facto uznanie przez USA nowego przywódcy w Phenianie. "Washington Post" prognozuje, że ostatecznie może skończyć się tak, że i tym razem Korea Północna nie odczuje żadnych konsekwencji wyraźnego pogwałcenia rezolucji ONZ zakazujących jej prób rakietowych z użyciem technologii balistycznej.

Komentuje następnie, że w zbliżających się wyborach prezydenckich w Korei Południowej obaj czołowi kandydaci obiecali złagodzenie ostrej polityki obecnych władz wobec Phenianu. "Nastąpić może wówczas powrót do "słonecznej polityki" z lat 1998-2008, kiedy do Korei Północnej napływała pomoc, inwestycje i inne przywileje bez żadnych zmian po stronie reżimu, który więzi ok. 150 tys. własnych obywateli w obozach i głodzi większość pozostałych".

Autor: adso/tr / Źródło: PAP

Raporty: